Po półrocznej przerwie, kiedy to w kwietniu br. zajął 44. miejsce w Orlen Warszawa Maraton, Paweł Góralczyk powrócił do długodystansowego biegania.
Przerwa od maratonów miała trwać kilka lat i być wykorzystana na starty na krótkodystansowych trasach, podczas których Paweł miał popracować nad szybkością i poprawić technikę ustawiania stóp podczas biegania.
Jak zdążyliśmy się już jednak nieraz przekonać, to co inni biegacze wypracowują przez wiele lat, maratończyk z Choczni potrafi poprawić w ciągu kilku miesięcy. Paweł wspólnie z trenerem ustalił, że najwyższa pora powrócić do „długodystansówek". Celem był start w prestiżowym 16. półmaratonie w niemieckim Dreźnie.
Niestety, pech chciał, że pięć tygodni przed zawodami, Paweł doznał kontuzji stopy. Tydzień za tygodniem mijał bardzo szybko, a uraz nie dość, że nie ustępował, to jeszcze bardziej się pogłębiał.
Na cztery dni przed startem było już tak źle, że nie dałem rady nawet chodzić. Dostałem też stanu podgorączkowego i byłem cały czas na proszkach. Mocno jednak wierzyłem, że uda mi się wystartować. Pojechałem zatem do Drezna z kontuzją i wiedziałem tylko jedno, że bez walki się nie poddam. – wyznaje nam Paweł Góralczyk.
No, i wystartował. Do pewnego momentu wszystko szło zgodnie z planem zaleconym przez trenera, kiedy nagle rozpoczęły się dla Pawła dramatyczne chwile.
Zaraz za 15 kilometrem była ostatnia „nawrotka" o 180 stopni. na tym zakręcie poczułem potworny ból w kontuzjowanej stopie, tak jakby mi coś wewnątrz „rozrywało" mięśnie. Zatrzymałem się na kilka sekund, myśląc, że bieg się dla mnie zakończył. Wtedy pomyślałem jednak o tym, jak walczyłem z różnymi chorobami i jak w tamtym okresie bolało. Przypomniałem sobie też wtedy słynne słowa „Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą." Zacisnąłem więc zęby z bólu i powiedziałem sobie po cichu, że dam radę. – zdradza maratończyk.
Jak powiedział, tak zrobił, pokonując jeszcze te 6 kilometrów, a kiedy przekroczył linię mety i zobaczył na swój wynik i czas, miał łzy w oczach. Paweł ukończył zawody na 10. miejscu w ogólnej klasyfikacji z czasem 1 godzina, 14 minut i 54 sekundy, będąc najlepszym ze wszystkich startujących Polaków i poprawiając swój rekord życiowy o ponad minutę.
Jak przyznaje zawodnik AZS AWF Masters, to jego największy sukces w karierze, ale gdyby nie pechowa kontuzja, wynik byłby jeszcze lepszy.
Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili sie do mojego osiągnięcia w 16. Dresden Halbmarathon. Zwłaszcza moim trenerom, Wacławowi Mirkowi oraz Tomaszowi Brachmanowi i grupie biegaczy z AWF Kraków Master. Gorące podziękowania składam również na ręce organizatora wyjazdu do Drezna Stanisława Grabowskiego oraz wszystkim dobrym ludziom, którzy kierowali do mnie miłe słowa przed startem, a po biegu złożyli mi gratulacje." – podkreśla nasz zawodnik.
Po powrocie z Drezna Paweł wspólnie z trenerami ustalił, że trzeba zrobić sobie odpoczynek od biegania, aby wyleczyć dokuczliwą kontuzję stopy, bo już na wiosnę czekają na niego kolejne ambitne wyzwania.
Dyskusja: