Jak potwierdziła nam w poniedziałek Agnieszka Petek, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Wadowicach, trwa śledztwo w sprawie wypadku pod restauracją KFC w Wadowicach. Okazuje się, że wyjaśnienie okoliczności wypadku zajmie nieco więcej czasu. Sprawa ma charakter rozwojowy.
Policjanci nie zakończyli jeszcze wszystkich czynności - potwierdziła rzecznik wadowickiej policji.
Jak dodała policjantka, śledztwo prowadzone jest w związku z art. 177 kodeksu karnego, który mówi, że "kto, naruszając, chociażby nieumyślnie, zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, powoduje nieumyślnie wypadek, w którym inna osoba odniosła obrażenia ciała podlega karze pozbawienia wolności do lat 3."
Przypomnijmy, W czwartek, 31 sierpnia, kierująca samochodem audi zjechała z ronda, przecinając chodnik dla pieszych, wjechała do ogródka restauracyjnego KFC w Wadowicach. Samochód z impetem uderzył w stolik, przy którym siedziały dwie dorosłe kobiety i dwie dziewczynki, w tym 7-latka i 18-miesięczna dziewczynka.
Do szpitala w ciężkim stanie z wypadku odwieziono 59-letnią kobietę oraz 7-letnią dziewczynkę z lekkimi obrażeniami.
Pokrzywdzona 59-letnia kobieta przeszła operację ratującą jej życie. Kilka dni temu opuściła lecznicę. Jak poinformowała nas rodzina pokrzywdzonej, kobieta ma jednak trwałe uszkodzenia ciała po pechowym wypadku w restauracji KFC.
Policja potwierdza, że nieznana jest jeszcze dokładna przyczyna zachowania kierującej i dlaczego zjechała z ronda do restauracji. Pierwotnie przypuszczano, że mogła zasłabnąć. Kierująca była trzeźwa.
Kierującej samochodem policjanci zatrzymali prawo jazdy - poinformowała nas rzecznik wadowickiej policji.
Dyskusja: