Skawa rozpoczęła to spotkanie od świetnej postawy w obronie i po pierwszej kwarcie prowadziła z MKS Limanowa (ósme miejsce w lidze) 18:8.
Limanowianie poprawili jednak grę w ataku i w miarę upływu czasu przewaga wadowickiego zespołu coraz bardziej topniała, a kiedy na początku ostatniej kwarty goście w końcu dogonili Skawę i objęli jednopunktowe prowadzenie, było już wiadomo, że czeka nas bardzo emocjonująca końcówka.
Kibice obecni na trybunach nie przypuszczali jednak, że będą świadkami koszykarskiego horroru. Bohaterem Skawy został nieoczekiwanie Robert Szymonek, który pojawił się na parkiecie w samej końcówce w miejsce wykluczonego za pięć przewinień Jakuba Jochymka.
Przy stanie 72:70 dla gości Szymonek trafił ważną trójkę, następnie popisał się ważną zbiórką, a jakby tego było mało, po chwili „dał się" sfaulować rywalom i wykorzystał dwa rzuty osobiste. Warto zaznaczyć, że było to jego jedyne punkty w całym meczu.
Skawa wyszła na dwupunktową przewagę (75:73), ale goście nie dawali za wygraną, doszli nasz zespół na jeden punkt i mieli ogromną szansę na ponowne objęcie prowadzenia.
Niecelny rzut zakończył się jednak zabójczym kontratakiem Skawy, który wykorzystał Sebastian Skrok, trafiając na 77:74. Wadowiczanie nie dali już sobie wydrzeć tego zwycięstwa i w ostatnich dwudziestu sekundach mądrze się bronili, wygrywając ostatecznie 78:74.
}} EMOCJONUJĄCA KOŃCÓWKA MECZU
Po ostatnich dwóch spotkaniach u siebie z Cracovią i Gorlicami, które przegraliśmy w ostatnich sekundach, w końcu udało nam się zagrać mądrze końcówkę. Wyciągnęliśmy mądre wnioski z tamtych meczów, bo nie było już takiego chaosu w naszych poczynaniach. Wzięliśmy dwa czasy na koniec, podczas których uspokoiliśmy emocje i ustaliliśmy taktykę na ostatnie akcje meczu – cieszy się trener Skawy, Piotr Kunowski.
Dla Skawy było to dopiero pierwsze zwycięstwo w tym sezonie, dzięki któremu wydostała się z dna tabeli i awansowała na dziewiąte miejsce. Piotr Kunowski, że z meczu na mecz jego zespół robi coraz większe postępy, ucząc się na błędach.
Zwycięstwo jest tym cenniejsze, że byliśmy w tym meczu bardzo osłabieni. Zabrakło m.in. chorego Marcina Sulikowskiego, a Wojtek Świerkosz nie jest jeszcze zdolny do gry. Co więcej, zarówno Pabich jak i Jochmek nie dotrwali do końca meczu, bo złapali pięć fauli. Siłą naszego zespołu jest jednak bardzo dobra atmosfera. Cieszy fakt, że praktycznie każdy z zawodników, czy Filip Rejowski, Sebek Skrok, Wojtek Pabich, czy na końcu Robert Szymonek, mieli swoje „pięć minut" w tym meczu i ciągnęli drużynę, kiedy innym nie szło – zauważył trener Kunowski.
Najwięcej punktów dla Skawy zdobyli w tym spotkaniu Rejowski - 22 oraz Skrok – 21. Na pochwały zasłużyli również nasi kadeci, którzy mieli sporą szansę na historyczne zwycięstwo w lidze. Po dwóch kwartach nasi młodzi koszykarze przegrywali z AZS PK Korona różnicą tylko trzech punktów, ale w ostatnich odsłonach meczu rywale byli zdecydowanie lepsi i wygrali 76:58.
{gallery}KoszukWad{/gallery}
Skawa Wadowice 78:74 (18:8, 16:20, 24:26, 20:20) MKS Limanowa
Skawa: Tabaka (2), Płonka (0), Słonina (0), Szymonek (5), Rejowski (22), Wróbel (10), Pabich (9), Jochymek (9), Świerkosz (0), Skrok (21), Pająk (0).
Po wygranej z Limanową koszykarze Skawy awansowali na 9. miejsce w tabeli
#KrakowskiOkręgowyZwiązekKoszykówki pic.twitter.com/zh2znrKxXM
— WadSportLive (@SportWadowice24) grudzień 14, 2015
Dyskusja: