Jak rozwiązać problem dzików w Parku Miejskim w Wadowicach i czy rzeczywiście jest to problem?
W ciągu ostatnich dwóch miesięcy urzędy miejski oraz starostwo w Wadowicach odnotowały sporą ilość interwencji mieszkańców, którym przeszkadza obecność dzikich zwierząt w Parku Miejskim.
Dziki zadomowiły się wiosną w parku i nie chcą go opuścić. Ewidentnie przychodzą tutaj na żer. Bywały sytuacje, że są dokarmiane resztkami wyrzucanego jedzenia. Nie są agresywne. Nie słyszano o przypadkach zaatakowania człowieka przez dzika. Zdarzają się jednak konflikty z psami, zwłaszcza tymi, które puszczane są wolno przez właścicieli.
W związku z interwencjami mieszkańców, wadowicki ratusz wystąpił do starosty o rozwiązanie problemu dzików przez ich odłowienie przez myśliwych. Do starosty, ponieważ to jemu podlega nadzór nad kołami łowieckimi.
Starosta wadowicki informował w zeszłym tygodniu, że wydał decyzję w tej sprawie. Ze względu na obawy mieszkańców, który interweniowali w starostwie, nie zapadła decyzja o odstrzeleniu stada dzików z parku, ale jego odłowieniu.
Padały różne argumenty przeciw, między innymi o nieludzkim traktowaniu dzików. Po konsultacjach z organizacjami i prawnikami jest decyzja, by dziki zostały odłowione przez koło łowieckie - mówił starosta wadowicki Eugeniusz Kurdas.
Wykonanie decyzji i sfinansowanie zlecono Urzędowi Miasta w Wadowicach. Okazuje się jednak, że decyzja starosty to coś więcej niż tylko odłowienie zwierząt.
Wielu mieszkańców miało nadzieję, że zwierzęta zostaną odłowione i... "wywiezione gdzieś do lasu". Tak się jednak nie stanie.
Druga część decyzji starosty zawiera dyspozycję o "farmakologicznym uśpieniu" zwierząt. Czyli wprost o zabiciu dzików oraz - co zaznaczono - ich utylizacji po zabiciu. To tak zwane rozwiązanie "humanitarne".
Po dwóch miesiącach o stadzie dzików z Wadowic wiadomo już więcej. To stadko to dwa dorosłe osobniki i sześć małych warchlaków. Dziki przychodzą do parku w Wadowicach z lasów w Choczni. Widywane są niemal codziennie, jak przechodzą z lasów z Choczni przez ulicę Karmelicką. Dziki w Choczni żyją od lat. Znane są między innymi z tego, że żerowały na obszarze Olimpii Choczni, czy działkach tutejszej parafi
Dla niektórych mieszkańców czułych na punkcie dzikiej natury decyzja starosty wadowickiego może wydawać się drastyczna. Obrońcy dzików podają argument, że zwierzęta te są mniej niebezpieczne w parku niż puszczane wolno przez właścicieli psy.
Psów, które atakują ludzi i dzieci nikt się nie czepia - zaznaczają.
Urząd Miasta nie zdecydował jeszcze, czy wykona dyspozycje starostwa. Problem jednak trzeba jakoś rozwiązać.
Uczciwie należy dodać, że urzędnicy działają według przyjętych norm i pod naciskiem "przerażonych" mieszkańców, którym obecność dzików w parku przeszkadza.
A może jest jakiś inny sposób i nie trzeba zabijać akurat tych zwierząt?
Okazuje się, że Wadowice wcale nie są odosobnionym przypadkiem. Do obecności dzików w mieście można się przyzwyczaić. Wystarczy ich nie drażnić, a zwierzęta same potrafią żyć obok człowieka. Tak jest od lat w Gdyni, gdzie dziki już się tak zadomowiły, że żyją w mieście i nawet spacerują po ulicach.
:: Zobacz jak dziki żyją sobie w Gdyni
Dyskusja: