W niedzielę (1.03) w Wadowicach obchodzono Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. W bazylice Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny odbyła się uroczysta msza święta, a po mszy nastąpiło złożenie kwiatów pod Pomnikiem Katyńskim.
Obchody zorganizowali wspólnie NSZZ Solidarność, Gazeta Polska, Prawo i Sprawiedliwość oraz Hufiec ZHP Ziemi Wadowickiej, który dodatkowo zapewnił udział grupy rekonstrukcji historycznej. Harcerze pełnili honorową wartę pod pomnikiem w mundurach żołnierzy z czasów wojny domowej po 1945 roku. Pod pomnik przyszli również mieszkańcy miasta, którym patriotyczne wartości nie są obce.
Żołnierzom Wyklętym hołd oddały również delegacje władz starosta powiatowego (przyszedł m.in. wicestarosta Andrzej Górecki), a także poseł PiS Marek Polak. Obecna była również była burmistrz Wadowic Ewa Filipiak. Niestety patriotyczną uroczystość zbojkotowały tym razem nowe władze miasta, burmistrz Mateusz Klinowski nie pojawił się na święcie, nie wywieszono nawet przy pomniku flag miasta, co do tej pory przy okazji świąt państwowych było w zwyczaju.
Michał Siwiec – Cielebon, jeden organizatorów uroczystości, przypomniał pod pomnikiem historię partyzantki niepodległościowej na Ziemi Wadowickiej. Mówił również o pomordowanych przez „ubeków" żołnierzach.
Ostatnim poległym zbrojnym żołnierzem Polski Niepodległej na Ziemi Wadowickiej był kapral Jan Sałapatek „Orzeł" – zamordowany w wyniku nieudanej akcji ujęcia go przez funkcjonariuszy i agentów Urzędu Bezpieczeństwa w styczniu 1955 r. Mówił również i Mieczysławie Spule „Felusiu" zamordowanym skrytobójczo wraz z plut. Kazimierzem Kudłacikiem „Zenitem" w czerwcu 1949 r. przez pospolitego bandytę pracującego dla Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Krakowie. W lipcu 1945 r. na progu rodzinnego domu w Wadowicach został śmiertelnie postrzelony por. Adam Faron „Topór" wyznaczony na dowódcę polskich oddziałów zbrojnych na zachód od Skawy, w sierpniu 1946 r. w czasie obławy w Paśmie Babiogórskim zginął dowódca Grupy „Huragan" – „Błysk-Bunt" ppor. Stanisław Marek „Orlicz", w styczniu 1947 r. w czasie obławy UB, KBW i LWP w podwadowickiej Łękawicy poległ dowódca największego na naszym terenie oddziału „Burza" – „Mściciel" por./kpt. Mieczysław Wądolny „Granit" wraz z trzema swoimi żołnierzami.
To tylko najbardziej znane nazwiska, a tak naprawdę osób które zginęły w niewyjaśnionych okolicznościach w czasie komunistycznego terroru było znacznie więcej. W wielu przypadkach nawet nie wiadomo, gdzie zostali oni pochowani.
Wciąż niewyjaśniona jest sprawa podejrzanych pochówków więźniów ubeckich aresztów, których prawdopodobnie dokonywano na placu wewnętrznym ówczesnej komendy UB w Wadowicach, a dziś na dziedzińcu komendy powiatowej policji - mówi Michał Siwiec- Cielebon.
Sprawą poszukiwania grobów pomordowanych przez oprawców z UB zajmuje się już pion prokuratorski Instytutu Pamięci Narodowej. Są czynione starania, by dziedziniec komendy policji przekopać i dokonać ekshumacji oraz identyfikacji pochowanych tam szczątków ludzkich.
{gallery}ZolnierzeWyklecie{/gallery}
Dyskusja: