W pierwszy dzień nowego roku rynek walutowy był zamknięty. Handel ruszył dopiero o 23 czasu polskiego. Jednocześnie pojawił się błąd w notowaniach, a wszystko na Google’a.
W poniedziałek, przed godziną 22 czasu polskiego osoby, które sprawdzały notowania euro/złoty, dolar/złoty, czy franka lub funta mogły się zdziwić. Złot zaczął szybko tracić do głównych walut. Euro kosztowało już 5,40 złotego, dolar 4,83 złotego, frank 5,80 złotego. Tak słaby złoty nie był nawet po wybuchu pandemii, czy wojny na Ukrainie.
Informacja o osłabieniu złotego szybko zaczęła rozprzestrzeniać się po platformie X i innych portalach społecznościowych. Dla takich zawirowań w kursie nie było uzasadnienia.
W dyskusję włączył się także poseł na Sejm z Wadowic Filip Kaczynski : "Efekt złej zmiany" - skomentował. Tweet został już usunięty, ale zamieszczamy screen.
Kolejne osoby na X także dopytywały, co się dzieje?
W końcu złoty do głównych walut nagle zaczął tracić po 20-23 proc.
We wtorek w dyskusję włączył się także minister finansów Andrzej Domański, który - także we wpisie na X - uspokajał.
Spokojnie. Ten kurs złotego, który sieje panikę to "fejk" (błąd źródła danych). Za chwilę otworzą się rynki w Azji i sytuacja wróci do normy - napisał.
I rzeczywiście sytuacja wróciła do normy. To nie pierwszy raz, gdy notowania w Google w dzień wolny od handlu zawodziły.
Dyskusja: