Unia Europejska jako jeden z priorytetów stawia sobie dbanie o środowisko. Tymczasem w często w oczywistych sprawach nie ma możliwości szybkiej reakcji na ewidentne łamanie prawa. Tak jak to jest m.in. w przypadku Spytkowic w powiecie wadowickim.
Pod koniec 2018 roku na terenie dawnego kółka rolniczego ujawniono duże ilości beczek z nieznaną substancją. Sprawą zainteresowały się odpowiednie służby. Jak powiedział nam wójt Spytkowic Mariusz Krystian, inspektorat środowiska poinformował, że w pojemnikach zmagazynowano wysoce palne pochodne z produkcji rozpuszczalników, farb i klejów.
}} Pialiśmy o tym TUTAJ
Po roku od tych wydarzeń prokuratura w Katowicach zaczęła zatrzymywać podejrzanych o proceder "podrzucania" do rożnych miejscowości odpadów niebezpiecznych. Okazało się, że sprawa nie dotyczy wyłącznie Spytkowic, jest rozwojowa. W styczniu 2021 roku zarzuty postawiono 30 osobom. Sam akt oskarżenia liczy ponad 660 stron.
Prowadzona przez nich działalność przestępcza może mieć długotrwałe i nieprzewidywalne skutki dla mieszkańców regionu i stanu środowiska. Szczególnie że zagrożenia wynikające z ekspozycji na związki chemiczne, zawarte w porzuconych odpadach są długofalowe i aktualnie nie można zidentyfikować wszystkich szkód przez nie wywołanych - poinformowała Prokuratura Rejonowa w Katowicach.
Sprawcom grozi 15 lat więzienia. Tymczasem w Spytkowicach niebezpieczne odpady ciągle zalegają w ujawnionym magazynie. Szacowany koszt ich utylizacji, według cen z początku roku przedstawiany przez prokuraturę, to 9700 zł za tonę.
Odpady w dalszym ciągu są składowane na nieruchomości do mieszkańca. Nie wygląda na to, że one szybko stamtąd znikną. Gmina nie została uznana jako pokrzywdzony w sprawie. Mamy tylko wgląd do dokumentacji. Na razie nie możemy skutecznie domagać się usunięcia tych odpadów z terenu. - mówi portalowi Wadowice24.pl Mariusz Krystian, wójt Spytkowic.
Jak dodaje wójt, gmina nie ma jak dokładnie przeliczyć ilości odpadów i oszacować ewentualnych kosztów ich utylizacji.
Z tego co mogę ujawnić, to z dokumentów wynika, że nikt dobrze nie przeliczył ilości tych odpadów, a to dla nas kluczowa sprawa. Jednocześnie właściciel, który jest uznany za pokrzywdzonego przez prokuraturę, nie chce nas wpuścić na teren. W tym momencie wykorzystujemy wszelkie możliwości administracyjno-prawne, by doprowadzić do utylizacji tych niebezpiecznych odpadów. Obawiamy się o bezpieczeństwo w tym miejscu. Według nas teren nie jest dobrze zabezpieczony - dodaje w rozmowie z Wadowice24.pl wójt Spytkowic.
Wójt Spytkowic twierdzi, że częściową odpowiedzialność za sytuację ponosi także właściciel nieruchomości.
Niestety okazuje się, że w takich sprawach gminy często zostawione są same sobie. Wiem, że część samorządów na Śląsku otrzymała pomoc przy utylizacji odpadów składowanych przez oskarżoną grupę przestępczą. My cały czas działamy, by mieszkańcy mogli poczuć się bezpiecznie - dodaje wójt.
Dyskusja: