Pod koniec 2018 roku na terenie dawnego kółka rolniczego ujawniono duże ilości beczek z nieznaną substancją. Sprawą zainteresowały się odpowiednie służby.
Jak powiedział nam wójt Spytkowic Mariusz Krystian, inspektorat środowiska poinformował, że w pojemnikach zmagazynowano wysoce palne pochodne z produkcji rozpuszczalników, farb i klejów.
Jeszcze w 2018 roku wynikało, że podczas badań WIOŚ, przy użyciu detektora ujawniono ulatnianie się na tym obszarze lotnych związków organicznych m.in. acetonu.
Po roku od tych wydarzeń prokuratura w Katowicach zaczęła zatrzymywać podejrzanych o proceder "podrzucania" do różnych miejscowości odpadów niebezpiecznych. Okazało się, że sprawa nie dotyczy wyłącznie Spytkowic, jest rozwojowa. W styczniu 2021 roku zarzuty postawiono 30 osobom. Sam akt oskarżenia liczy ponad 660 stron. Sprawcom grozi 15 lat więzienia.
Tymczasem w Spytkowicach niebezpieczne odpady ciągle zalegają w ujawnionym magazynie.
Przez sześć długich lat sytuacja się nie zmieniła. Potwierdza to w rozmowie z Wadowice24.pl wójt Mariusz Krystian.
W sprawie nielegalnie zwiezionych odpadów w Spytkowicach w dalszym ciągu jesteśmy na etapie postępowania administracyjnego. Z tego co mi wiadomo, w dalszym ciągu toczy się także proces karny przeciwko osobom odpowiedzialnym za ten proceder. Sprawę prowadzi sąd w Częstochowie. Nawet jednak w tym postępowaniu, ani sąd ani prokuratura nie policzyła dokładnie ilości zwiezionych odpadów. Podobno dla postawienia zarzutów, nie miało to znaczenia. Policzyć próbowaliśmy my, we współpracy z Państwową Strażą Pożarną i WIOŚ. Niestety, sposób składowania pojemników to uniemożliwia. Właściciel terenu w przeciwieństwie do nas ma potwierdzony status pokrzywdzonego - powiedział nam Mariusz Krystian, wójt Spytkowic.
Dyskusja: