O sporym szczęściu może mówić młoda dziewczyna, która w sobotnie (2.08) popołudnie wypadła z drogi na ulicy Niwy. Kierująca samochodem marki Peugeot jechała od strony Zawadki w stronę ulicy Zegadłowicza.
Z relacji świadków wynika, że dziewczyna, chcąc uniknąć zderzenia z nadjeżdżającym z naprzeciwka samochodem, „uciekła" maksymalnie w prawą stronę jezdni i najechała na krawężnik, tracąc panowanie nad pojazdem. Auto dachowało i wylądowało na przydrożnej polanie.
Kierowca drugiego samochodu zatrzymał się i sprawdził, czy dziewczynie nic się nie stało. Kiedy spostrzegł, że jest cała i zdrowa, nakrzyczał na nią, zdenerwował się i odjechał – mówi nam jeden ze świadków.
Na miejsce zdarzenia błyskawicznie przyjechały trzy zastępy straży pożarnej, policja oraz pogotowie ratunkowe. Ratownicy medyczni zabrali się za opatrywanie dziewczyny, ale ze wstępnych ustaleń wynika, że nic poważnego się jej nie stało. Policja z kolei bada okoliczności tego zdarzenia.
Dowiedzieliśmy się , że żaden z uczestników nie przyznaje się do winy. Jedno jest jednak pewne, ktoś musiał "ściąć" zakręt, bardzo prawdopodobne również, że przynajmniej jeden z uczestników wypadku nie dostosował prędkości do panujących na tej drodze przepisów.
Policjanci starają się ustalić kierowcę, który odjechał. Ulica Niwy stała się ostatnio bardzo pechowa, bowiem coraz częściej dochodzi tutaj do wypadków. Faktem jest, że zakręty są tutaj ostre, a droga dosyć wąska.
Dyskusja: