W Wadowicach kierowcy pomstują na zapadające się włazy kanałowe. Na wielu miejskich ulicach umieszczone one zostały w środku drogi, ale z biegiem czasu studzienki się zapadają.
W tym tygodniu kierowca samochodu osobowego zniszczył sobie koło na ulicy Niwy.
Nie było w tym żadnej mojej winy. Wydawało mi się najpierw, że wjechałem w dziurą, ale po zatrzymaniu się okazało się, że to zapadający się właz kanałowy. Chciałbym przestrzec pozostałych przed sytuacją, która może ich spotkać na ulicy Niwy w Wadowicach - napisał do nas kierowca.
Przypominamy, że zniszczenia zawinione przez dziury w drogach i zapadające się studzienki można zgłaszać do właściciela drogi. W przypadku Wadowic najczęściej jest to gmina, lub starostwo.
W obrębie jezdni większości dróg miejskich zlokalizowane są włazy kanałowe, stanowiące wejście do studni rewizyjnych lub komór podziemnych instalacji technologicznych, takich jak, kanalizacja ściekowa, odwodnieniowa, sieć ciepłownicza, telekomunikacyjna itp.
Jak wszyscy to możemy zaobserwować i odczuć zdecydowana większość tych włazów nie jest właściwie usytuowana wysokościowo w stosunku do poziomu nawierzchni jezdni. Generalnie są one zapadnięte.
Zapadanie się włazów jest problemem ogólnie znanym i jak dotychczas nierozwiązanym na szerszą skalę.
W zależności od klasy drogi, a co za tym idzie od dopuszczalnej czy rzeczywistej prędkości poruszających się po niej pojazdów wielkość takiego zapadnięcia, które może grozić przykrymi skutkami jest różna. Nawet 10 mm obniżenie wierzchu pokrywy włazu zlokalizowanego w pasie drogi szybkiego ruchu może stanowić większe zagrożenie niż 30 mm obniżenie na drodze lokalnej czy ulicy osiedlowej.
Jest to zmorą nie tylko służb miejskich odpowiedzialnych za ich stan, ale i nas wszystkich, użytkowników dróg, kierowców, pasażerów, właścicieli pojazdów, mieszkańców. Problem ten jest nierozwiązywalny i istnieje od zawsze.
Dyskusja: