Zgodnie ze zwyczajem w Nowy Rok o godz. 12 piłkarze Skawy i Iskry spotykają na pierwszym meczu. Tak będzie również w poniedziałek, 1 stycznia. To już dwudziesty drugi noworoczny mecz pomiędzy tymi drużynami.
Tradycję zapoczątkował Kazimierz Błachut (zm. 2013) z Kleczy, wieloletni prezes obu klubów. Tyle tylko, że za jego czasów mecze były rozgrywane na zmianę raz na boisku Skawy, raz na Iskry.
Odkąd w Wadowicach pojawił się Orlik, oba kluby nie są już takie chętne do spotkań towarzyskich na boiskowej murawie i od siedmiu lat wybierają sztuczne boisko dla dzieci, gdzie gra niby się toczy, ale czegoś tutaj brakuje. Emocji, trybun i 11 zawodników po jednej i drugiej stronie.
Dawniej, niemal co roku można było się spodziewać, że 1 stycznia zielone murawy będą pokryte grubą warstwą białego puchu, który uchroni boiska przez zniszczeniem. Co więcej, piłkarze mieli okazję ocucić się w śniegu po sylwestrowych szaleństwach. Globalne ocieplenie oraz mieszanie się pór roku powoduje jednak, że ciężko o zimę w okresie świąteczno – noworocznym.
Rezygnację z prawdziwego meczu noworocznego kluby tłumaczą tym, że gra na zmrożonej, twardej, bądź w zależności od aury błotnistej murawie pełnowymiarowego boiska grozi kontuzjami zawodników, a tego przecież nikt nie chce.
I na koniec. W ostatnim pojedynku, rok temu Skawa Wadowice poległa przegrywając 6:0 z Iskrą Kleczą. Miejmy nadzieję, że to spotkanie nie będzie meczem do jednej bramki.
Dyskusja: