Nie robię jakiś wielkich podchodów przed tym meczem. Nie jest to jakieś wielkie wydarzenie dla mnie, bardziej forma treningu z bardzo dobrym przeciwnikiem i szansa dla zawodników, którzy do tej pory grali mniej – zapowiadał przed spotkaniem trener Bogusław Jamróz.
Takich treningów życzylibyśmy sobie Panie trenerze co sobotę w lidze. Wadowiczanie nie grali może wielkiej piłki, ale byli bardzo konsekwentni i dobrze zorganizowani taktycznie. Tak trzymać! Wyżej notowana Iskra za nic nie mogła się przebić przez wadowicką defensywę, którą - pod nieobecność Przemka Dyrcza – znakomicie dowodził Marcin Brózda.
Stoper Skawy był na to spotkanie podwójnie zmotywowany, w przeszłości bowiem dwukrotnie próbował swoich sił w Iskrze, za pierwszym razem jednak złapał kontuzję, a za drugim razem nie mógł się przebić do pierwszego składu.
W pierwszej połowie wadowicka defensywa pękła tylko raz, ale Paweł Wasilewski w stuprocentowej sytuacji popisał się piekielnym strzałem, tyle że wysoko nad bramką Gawlika. To była pierwsza dogodna okazja w tym meczu, a na zegarze wybijała już 40 minuta.
Po zmianie stron kibice, ululani pierwszą częścią gry, w końcu się przebudzili, bo piłkarze przestali klepać „w dziadka" i nareszcie zaczęli grać w piłkę. No, może poza defensorami Iskry, którzy zostali jeszcze w szatni, zapominając chyba, że jak rywale mają rzut wolny, to trzeba ich pokryć.
Zupełnie niepilnowany w polu karnym Adrian Pomietło otrzymał świetną wrzutkę od Michała Gaudyna i mógł tak prawdę zrobić z piłką wszystko. Przyjąć, zrobić kilka kapek i dopiero strzelić, bo nikt go nie krył, jednak wybrał najłatwiejsze rozwiązanie i z pierwszej piłki głową skierował futbolówkę do siatki.
Podrażnieni kleczanie rzucili się do odrabiania strat i w końcu zaczęli stwarzać sytuację podbramkowe, ale świetnie między słupkami spisywał się Krzysiek Gawlik. Jednak nawet i on nie miał nic do powiedzenia po strzale z rzutu wolnego Jakuba Smagło, ale dobrze uderzona futbolówka zatrzymała się na poprzeczce. W samej końcówce meczu kleczanie postawili wszystko na jedną kartę i całą drużyną poszli do przodu, czego efektem była ... bramka dla Skawy, autorstwa Jończyka, po zabójczym kontrataku.
Wadowiczanie wygrali 2:0 i awansowali do kolejnej rundy pucharowej rywalizacji, rewanżując się tym samym Iskrze za ubiegłoroczną porażkę 2:4 na tym samym etapie rozgrywek.
Z przebiegu meczu Iskra była zespołem lepszym, wykazała się większą kulturą gry i lepiej operowała piłką. My graliśmy defensywnie, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że jeśli się otworzymy, możemy stracić kilka bramek, i to przyniosło efekt – cieszy się trener Bogusław Jamróz.
Warto odnotować, że przed meczem minutą ciszy uczczono pamięć zmarłego przed dwoma tygodniami Piotra Góry, byłego bramkarza obu klubów.
IV RUNDA PUCHARU POLSKI
Orzeł Ryczów 2:7 Kalwarianka
Sokół Przytkowice 1:0 Halniak Maków Podhalański
Skawa Wadowice 2:0 Iskra Klecza
Błyskawica Marcówka 0:4 Tempo Białka
Wtorek (16.09)
16.30 Sosnowianka – Beskid Andrychów
Leskowiec Rzyki – wolny los
{gallery}Derby Skawa Iskra 2014{/gallery}
Dyskusja: