Kiedy pod koniec stycznia tego roku strażacy jechali ratować dom w Marcyporębie trudno było mówić o szczegółach tragedii, która dotknęła tam rodzinę.
Przy ulicy św. Marcin spłonął drewniany dom. Mieszkała w nim czteroosobowa rodzina. Marzena i Roland na bieżąco remontowali pomieszczenia.
Mijają dni, a ja wciąż słyszę zrozpaczone okrzyki mojej córeczki i roztrzęsiony głos syna z tamtej nocy. Dramat, którego nie życzę nikomu. Ciężko wypracowane marzenia i świeżo wyremontowany własnymi siłami stuletni dom po babci, zniknęły w kilka chwil jak zapałka. Kilka dni wcześniej córeczka wprowadziła się do wyremontowanego pokoju z nowymi mebelkami. Błękitny w chmurki, wymarzony... Teraz tylko zgliszcza i ten zapach, który chce nam zabrać resztki sił... Nawet kot patrzy na to wszystko jakby z niedowierzaniem i snuje się szukając domu którego już nie ma - napisała w opisie zbiórki pani Marzena.
Proszenie o pomoc jest dla nich bardzo trudne, ale skromne zarobki, a także niedawno wydane pieniądze na remonty, sprawiają, że rodzina postanowiła założyć zbiórkę. Celem jest odbudowa domu. Choć koszty mogą okazać się o wiele większe, na wstępie zaplanowano zebranie 100 tys. zł. To pomogłoby ruszyć z pracami.
Za namową przyjaciół otworzyłam zbiórkę, która jest nadzieją dla naszej czteroosobowej rodziny. Jesteśmy bardzo wdzięczni za każde wsparcie, które dodaje nam sił do walki o ten Nasz Rodzinny Dom ze starym sadem, na spokojnej wsi, którą wszyscy tak kochamy - czytamy na stronie zbiórki pomagam.pl TUTAJ.
Dyskusja: