PIŁKA BYŁA DLA NIEGO WSZYSTKIM
Jeszcze nie tak dawno całe życie Jakuba Wyki związane było z piłką nożną. Od dziecka grał jako bramkarz w Skawie Wadowice, będąc jednocześnie jej najwierniejszym fanem. Zanim zadebiutował w pierwszej drużynie Skawy, pomagał jej z trybun, prowadząc głośny doping. Kuba tak zafascynował się „rolą gniazdowego", że kilka lat temu zdarzyło mu się nawet poprowadzić doping na meczu... reprezentacji Polski z Australią, rozgrywanego na stadionie Wisły Kraków.
Nie dopingowanie, a bronienie, było jednak dla Kuby najważniejsze. Nie mogąc wywalczyć miejsca w pierwszym składzie, odszedł ze Skawy, trafiając najpierw do IV ligowej Zieleńczanki, a następnie do Dębu Paszkówka, z którym w ubiegłym roku wywalczył historyczny awans do okręgówki. W niedzielę 2 listopada doszło do wyjątkowego, ale zarazem nieprzyjemnego momentu dla Jakuba Wyki. 22 – letni bramkarz zagrał przeciwko swojej Skawie Wadowice, w przegranym 4:5 meczu 14. kolejki okręgówki. Jak się okazuje, to był jego przedostatni mecz w Paszkówce.
Po ostatniej kolejce okręgówki przerywam zabawę z piłką. Nie odchodzę jednak całkowicie z Dębu. Jeśli tylko będzie taka potrzeba i jeśli jeszcze będę potrafił złapać piłkę, stanę między słupkami. – ogłasza Jakub Wyka.
ZŁAPAŁ NOWEGO BAKCYLA
22 – letni bramkarz, znany w środowisku piłkarskim jako Bruksi, przynajmniej na jakiś czas, kończy z piłką i rozpoczyna nową przygodę, przygodę z przyrodą. Skąd taki pomysł?
Wszystko zaczęło się w maju 2013 roku, kiedy to wybrałem się z wujkiem na wycieczkę wzdłuż rzeki Skawy, aby obserwować lokalną awifaunę i zebrać materiały do projektu ścieżki przyrodniczo-edukacyjnej, który miałem wykonać na studia. Ptaków na swojej drodze zbyt wiele nie spotkaliśmy i nieco zawiedzeni wracaliśmy do domu, kiedy nagle... wujek zobaczył dosyć duże poruszenie w stawach. Zatrzymaliśmy się i spędziliśmy nad rudzkimi stawami następne kilka godzin, obserwując cyraneczki, perkoza rdzawiatego, czy czaplę purpurową. – wyznaje nam Jakub Wyka.
Jak się później okazało, to był przełomowy moment w życiu Kuby.
Złapałem bakcyla. Zacząłem chodzić w teren z lornetką, obserwować, czytać. Po dwóch miesiącach kupiłem aparat, by dokumentować swoje obserwacje. W zimie uczestniczyłem w pierwszym przyrodniczych eventach. Nowa pasja zaczęła wypierać z mojego życia futbol i otwierać oczy na świat, który zawsze był tak blisko, a którego do tej pory nie dostrzegałem – dodaje.
WYKA PTASIA
Tak rozpoczęła się jego przygoda z fauną i florą, a głównym obiektem zainteresowania i obserwacji stały się ptaki.
Czasem poznaje ptaki po odgłosie, czasem oznaczam dopiero po zdjęciach. Ta zabawa z przyrodą naprawdę mnie wciągnęła. Człowiek z każdym dniem coraz więcej się uczy i poznaje nie tylko od strony "ptasiej", ale i na temat innych zwierząt czy też roślin. Chciałbym pracować w przyszłości w jakiejś organizacji związanej stricte z ochroną przyrody, zdaje sobie jednak sprawę, że mam dużo do nadrobienia. – wyjaśnia Bruksi.
Kuba wciągnął się w to tak bardzo, że rozpoczął drugi kierunek studiów – Leśnictwo ze specjalizacją Ochrona Zasobów Leśnych. Założył także swój własny blog przyrodniczy „Wyka ptasia" oraz fanpage na facebooku „Polska przyroda". A co z piłką, co z kibicowaniem Skawie?
Przestaję kopać, bo studiując dwa kierunki, ciężko jest mi znaleźć czas na treningi. Chyba u każdego przychodzi taki czas, że trzeba spojrzeć na siebie, zastanowić się poważnie, co chce się robić w przyszłości i skupić się na tym. Ja się określiłem, ale na jakieś amatorskie kopanie na pewno znajdę czas, bo coś dla zdrowia też trzeba zrobić. Nadal będę kibicował też Skawie, przecież w tym klubie się wychowałem i życzę mu jak najlepiej. – podkreśla Jakub Wyka.
Historia Kuby to doskonałe potwierdzenie maksymy, że życie lubi zaskakiwać i ciężko przewidzieć, co nas w nim czeka i czym będziemy się zajmować w przyszłości. Bycie piłkarzem to sposób na życie, ale tylko wtedy kiedy gra się w najwyższych klasach rozgrywkowych. Jeśli nie osiągnie się pewnego pułapu, trzeba zająć się czymś innym, a kiedy nie da się tego pogodzić z piłką, chcąc nie chcąc, trzeba powiedzieć stop i „zawiesić buty na kołku".
Dyskusja: