Jak poinformował serwis Wadowice24.pl, prokurator Jerzy Utrata do tragedii doszło czwartek (23.10) po południu w jednym z bloków osiedlowych przy ulicy Włókniarzy w Andrychowie.
2,5 letnia dziewczynka wypadła z okna na czwartym piętrze. Dziecko znajdowało się pod opieką ojca, który w tym czasie przebywał w mieszkaniu - przekazał nam Jerzy Utrata.
Dziewczynka spadła z wysokości 15 metrów i uderzyła głową o twarde podłoże.
Tuż przed tragedią mała bawiła się w pokoju i oglądała bajki. Być może w pewnym momencie wdrapała się na parapet. Sprawdzamy, czy sama otworzyła sobie okno, czy też było ono już otwarte. W tym czasie w sąsiednim pomieszczeniu ojciec pracował przy laptopie - dodaje prokurator rejonowy.
Mimo iż natychmiast wezwano pomoc do tego zdarzenia, ratownicy niewiele mogli pomóc. Zadysponowano nawet śmigłowiec ratowniczy z Krakowa, ale dziewczynka po próbie reanimacji zmarła.
Na miejscu tragedii policja pod nadzorem prokuratury prowadziła czynności śledcze. O strasznym zdarzeniu szybko poinformowano matkę dziecka, która w tym czasie przebywała w pracy. Ojca poddano badaniu na obecności alkoholu, był trzeźwy.
Śledczy rozpytali już sąsiadów o rodzinę. Jak ustalono, rodzina nie miała do tej pory żadnych kłopotów, ma bardzo dobrą opinię w środowisku, rodzice podobno dotychczas dbali o swoją córeczkę. Policja zapewniła rodzicom pomoc psychologiczną.
W tej chwili trudno rozstrzygać, czy należycie wykonywano opiekę nad dzieckiem, czy był to po prostu nieszczęśliwy wypadek. Rodzina jest w wielkim szoku i rodzice nie są w stanie opowiadać o tej historii. Nie ulega wątpliwości, że jest to dla nich wielka tragedia - mówi nam prokurator Jerzy Utrata.
.
(CIN)
Dyskusja: