Informację o tym zdarzeniu uzyskaliśmy uzyskaliśmy od mieszkańców podwadowickiej miejscowości, w której doszło do tych ekscesów. O tym się tutaj mówi.
W szkole, w czasie lekcji na placu zabaw pogryzł kot dziecko. Kot po trzech godzinach zdechł. Miał wściekliznę. Dziecko jest w szpitalu w Krakowie, a kot był nauczycielki. Czy tak się dba o bezpieczeństwo w szkole? - pyta nas w SMS wysłanym do naszej redakcji jedna z mieszkanek.
Jak twierdzi nasza informatorka, do zdarzenia miało dojść w szkole kilka dni temu, w środę w zeszłym tygodniu. Od kilku dni próbowaliśmy potwierdzić tę informacje m. in. na policji. Ale tutaj okazuje się, że...
Nie otrzymaliśmy takiego zgłoszenia, więc się tym nie zajmowaliśmy. Jeśli opiekunowie dziecka, rodzice nie zgłaszają, że ich syn został pokrzywdzony, to my nie mamy podstaw do podjęcia interwencji. Jednocześnie gdyby doszło do takiej sytuacji dyrektor placówki, szpital, czy inspekcja też mają obowiązek poinformować policję o zaistniałym zdarzeniu - mówi nam Agnieszka Petek, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji.
Funkcjonariusze zaciekawieni zdarzeniem wystąpili do powiatowego inspektoratu weterynarii, czy w ostatnim czasie odnotowano przypadki wścieklizny u kotów.
I tutaj pojawia się problem, ponieważ nikt takich przypadków nie zgłaszał - dodaje rzecznik wadowickiej policji.
Tymczasem dyrektor szkoły, w której miało dojść do tego zdarzenia, nie chce z nami rozmawiać.
Po kilku dniach, z innego źródła dowiadujemy się, że cała ta historia mogła mieć inny przebieg. Co prawda chłopiec wylądował w szpitalu w Krakowie przez kota, ale to... on miał go atakować.
Na spacerze w "zerówce" chłopczyk złapał kotka i zaczął mu wykręcać główkę. Kot poczuł się zagrożony i ugryzł chłopca. Zwierzak po tym zajściu zdechł, a pogryziony chłopiec trafił do szpitala. W szkole wszyscy nabrali wody w usta - informuje nas kolejna osoba z sąsiedztwa.
Co zatem stało się w tej miejscowości i czy szkoła w końcu przemówi, by wyjaśnić mieszkańcom to zdarzenie? Po kilku dniach od tego incydentu wieś nadal huczy od plotek, a oficjalnie nikt nic nie wie.
Dyskusja: