Decyzję wadowickiej prokuratury zamierza zaskarżyć do sądu Fundacja Ludzie Przeciw Myśliwym z Warszawy, która złożyła w tej sprawie odrębne zawiadomienie o przestępstwie. Fundacja ujawniła na Facebooku decyzję prokuratury wraz z uzasadnieniem. Zdaniem przedstawicieli stowarzyszenia z Warszawy decyzja prokuratury jest... skandaliczna.
Znamy przecież sprawców są to ustaleni z imienia i nazwiska myśliwi z pobliskiego koła, mamy osoby poszkodowane czyli dzieci które trafione zostały pociskami wystrzelonymi przez myśliwych. I mamy w końcu świadków którzy widzieli całą sytuację, zapisali nawet numery samochodów którymi poruszali się myśliwi. Co na to prokuratura? Umarza śledztwo bo jej zdaniem wszystko jest ok i nikomu nie można nic w tej sprawie zarzucić - opisują sprawę Ludzie Przeciw Myśliwym.
Do zdarzenia doszło 25 sierpnia 2017 roku na terenie prywatnej stadniny we Frydrychowicach, która należy do Konrada Szydłowskiego. O sprawie pisaliśmy tutaj. Jak informował właściciel stadniny, w tym dniu, pod wieczór trzy dziewczynki uczyły się właśnie jazdy konnej. W pewnej chwili nad staw, przy którym się znajdowały, podjechały samochody, z których wysiadło kilku mężczyzn. Byli to myśliwi.
Nie zwracając uwagi na dzieci, zaczęli strzelać z broni palnej do kaczek pływających po stawie. Jeden z mężczyzn skierował lufę broni w taki sposób, że pocisk z kawałkami ołowiu, którymi był wypełniony, poleciał w stronę dziewczynek. Zostały trafione śrutem w głowę. Wystrzał spłoszy też zwierzęta ze stadniny konie i psa. Myśliwi nie zainteresowali się stanem dzieci, ani nie wezwali pomocy. Zabrali zabite kaczki do samochodów i odjechali. Dziewczynkom, jak wynika z ustaleń biegłego, nic się nie stało dzięki temu, że ołów z pocisków wbił się w plastik i styropian, z którego wykonane były ich kaski. Właściciel posesji wezwał policję. Jednak ta przez kilka tygodni zbierała się do podjęcia działań.
Jak czytamy na facebookowym profilu Ludzie Przeciw Myśliwym świadkowie, którzy widzieli sprawców, rozpoznali wśród nich znanego policjanta i trzech lekarzy. Prokuratura umarzając śledztwo w uzasadnieniu decyzji stwierdziła, że dzieci zostały trafione pociskami przez myśliwych, ale nic się im nie stało, więc wszystko jest w porządku.
Z uwagi na charakter zdarzenia w toku dochodzenia powołano biegłego z zakresu medycyny sądowej w celu określenia obrażeń doznanych przez małoletnią Gabrielę w wyniku ostrzału śrutem, gdzie biegły wykazał, iż wymieniona małoletnia nie doznała żadnych obrażeń ciała, a więc nie można mówić o zaistnieniu okoliczności powodujących realne zagrożenia dla zdrowia i życia małoletniej. Przebieg zdarzenia a w szczególności zachowanie osób polujących nie naruszało obowiązujących przepisów łowieckich, tym samym nie powodowało to bezpośredniego narażenia osób na bezpieczeństwo utraty życia - czytamy w uzasadnieniu Prokuratury Rejonowej w Wadowicach.
Zdaniem prokuratury nie można mowić o zawinieniu przez myśliwych w tym przypadku, ponieważ na zdarzenie miały wpływ czynniki obiektywne. Jakie?
Zaistniałe okoliczności spowodowane były działaniem praw fizyki i warunkami atmosferycznymi, które doprowadziły do przeniesienia opadającego śrutu po wystrzale na tereny zabudowa mieszkalnych - zwraca uwagę prokuratura.
Stowarzyszenie z Warszawy zamierza podważyć ustalenia prokuratury. Chce wynająć prawnika i w tym celu zbiera już pieniądze na pomoc prawną.
Zamierzamy po raz kolejny dobrać się do dupska myśliwskiej mafii. Zatrudnimy prawnika który przygotuje zażalenie i pojedziemy na miejsce zdarzenia, żeby zebrać relacje, informacje i dowody winy myśliwych. Zrobimy to co powinna zrobić prokuratura, czyli wszystko by postawić przed sądem myśliwskich popaprańców którzy o mały włos nie pozabijali dzieci - napisała w swoim stanowisku Fundacja.
SKANDAL ! PROKURATURA I POLICJA Z WADOWIC PRÓBUJĄ UMORZYĆ SPRAWĘ MYŚLIWYCH KTÓRZY OSTRZELALI DZIECI ! . To jest jedna z...
Opublikowany przez Ludzie Przeciw Myśliwym na 10 listopada 2017
Dyskusja: