Jak poinformowała nas Komenda Powiatowa Policji, w piątek (27.10) rano jeden z kierowców tak niefortunnie zaparkował samochód na parkingu przy ulicy Wojtyłów w Wadowicach, że pozostali, nie mogli z niech ani wyjechać, ani wjechać.
Na miejscu interweniowała straż miejska i policja. Funkcjonariusze czekali na kierowcę rovera, który zablokował parking. Denerwowali się pozostali, którzy chcieli opuścić to miejsce.
Na "krokodylku" zrobiło się więc niepotrzebne zamieszanie.
Tutaj często dochodzi do takich scen. Parking jest za ciasny i za mały. Ciągle zdarza się,że kierowcy niechcący rysują sobie karoserię samochodów dokonując akrobacji w tym miejscu - mówi nam jeden ze świadków zdarzenia.
Niewielki parking miejski teoretycznie może pomieścić od 12 do 14 samochodów, ale bywa, że parkuje tutaj nawet ok. 30 pojazdów, bo... Polak potrafi. W takim ścisku nie trudno o nieprzyjemne zdarzenia, jak uszkodzenie karoserii samochodu lub zablokowanie wyjazdu.
Dlatego kierowcy uważajcie i przemyślcie jeszcze raz sprawę, czy warto zostawiać tutaj samochód i narażać go na zniszczenie.
Parking należy do miasta. Kiedyś był częścią większego komercyjnego parkingu, ale burmistrz Mateusz Kinowski stwierdził, że nie opłaca mu się go wynajmować prywatnej spółce za 90 tysięcy złotych rocznie i dlatego... teraz jest darmowy. By tak rzec: własny, ale ciasny.
Jego nieoficjalna nazwa "krokodylek" nawiązuje do linii wyznaczających postój i wymalowanych tutaj na zlecenie burmistrza. To swoiste połączenie inżynierii ruchu drogowego i artystycznego podejścia było swego czasu powodem licznych kpin internautów w całej Polsce, a Wadowice zaliczyły "jedynkę obciachu" na Wykopie.
Dyskusja: