Jak informowaliśmy wczoraj, burmistrz Mateusz Klinowski i jego urzędnicy nie przeprowadzili na czas remontów w SP nr 1 w Choczni i w SP nr 2 w Choczni Górnej, gdzie miały powstać dwa przedszkola w miejsce zlikwidowanego przedszkola przy ulicy Kościelnej.
Rodzice maluchów są zdezorientowani, bo obiecywano im, że od 1 września dzieci będą mogły uczęszczać do nowych placówek z komfortowymi warunkami. Już wiadomo, że tak nie będzie.
Potwierdza to Kuratorium Oświaty w Krakowie, które wysłało do szkół kontrole.
Fakty są takie. Ani w sensie prawnym, ani w sensie bazy edukacyjnej przedszkola w tych szkołach nie powstały. Organ prowadzący, czyli reprezentujący go burmistrz Wadowic zobowiązał się w marcu do uruchomienia od 1 września dwóch przedszkoli w szkołach w Choczni w miejsce zlikwidowanej placówki. Niestety nie wypełnił swojego zobowiązania – informuje nas wicekurator Małopolski Halina Cimer.
W tej chwili kuratorium analizuje, jakie możliwości prawne i lokalowe mają obie szkoły, by zapewnić opiekę najmłodszym dzieciom, które zgodnie z przeprowadzonym naborem miały uczęszczać do przedszkoli. Kuratorium zwraca uwagę, że dyrektorzy i nauczycieli zostali postawieni w sytuacji nie do pozazdroszczenia.
Obie szkoły dysponują oddziałami przedszkolnymi, czyli tak zwanymi „zerówkami' i dzieci mogłyby przez ten pierwszy rok uczęszczać do tych oddziałów, ale decyzja należy do dyrektorów i samorządu. Na pewno tak zwana „zerówka" to nie to samo co przedszkole – mówi nam Halina Cimer.
Niestety rodzice nie będą na razie mogli liczyć na komfort opieki, jakie zapewnia przedszkole. Jak się dowiadujemy, ogłoszone niedawno przez burmistrza przetargi na remonty w SP nr 1 i SP nr 2 mogą zostać rozstrzygnięte dopiero na początku września.
Prawdopodobnie jednak nawet gdyby znalazły się firmy, które przeprowadzą takie remonty i przystosują sale na potrzeby przedszkoli, to i tak nie będą mogły zrealizować tego zamówienia.
Szczególne przepisy BHP zakazują bowiem prowadzenia remontów i robót budowlanych na terenie szkół w czasie, gdy przebywają w nich uczniowie. Stąd też przystosowanie szkół w Choczni na potrzeby przedszkolaków może odciągnąć się w czasie nawet do kolejnych wakacji.
W tym czasie jeśli dyrektorzy obu szkół podejmą ryzyko, przedszkolaki będą uczęszczać do tzw. „zerówek".
Tymczasem burmistrz Wadowic Mateusz Klinowski odpowiedzialny za całe zamieszanie nie widzi żadnego kłopotu. Jego zdaniem nagłośniony przez Wadowice24.pl problem, to „nagonka" na niego.
Twierdzi też, że rodzice doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że ich dzieci od 1 września nie pójdą do przedszkola.
(...) Spotkaliśmy się z rodzicami dzieci zapisanych do przedszkoli, aby uprzedzić ich, że inwestycji nie uda się oddać przed 1 września, a dzieci będą miały zapewnione nauczanie w pomieszczeniach zastępczych – napisał na swoim logu w środę (23.08) Mateusz Klinowski.
Jak dodał jego urząd zrobił wszystko, by zdążyć z remontami.
Staramy się zarządzać Wadowicami najlepiej, jak potrafimy. Robimy to dobrze, co widać na każdym kroku. Z sukcesami zrealizowaliśmy szereg inwestycji. Ale nie jesteśmy cudotwórcami. Czas od stycznia do września to naprawdę mrugnięcie okiem w zbiurokratyzowanym państwie, w którym wszyscy musimy żyć. Szkoda tylko, że instytucje państwowe, takie jak Kuratorium Oświaty, zamiast pomagać i szukać rozwiązań, wolą bawić się polityczne intrygi. Wstyd – komentuje Klinowski.
Czy rzeczywiście nie dało się ogłosić przetargów i przeprowadzić remontów wcześniej?
Przykład pobliskiego Andrychowa pokazuje, że takie przetargi można było ogłosić wcześniej. Burmistrz Andrychowa Tomasz Żak już 30 maja, a nie w połowie wakacji jak Klinowski w Wadowicach, ogłosił przetarg ma modernizację szkoły w Roczynach i rozbudowę jej o przedszkole, podobnie w Brzezince.
Zadowolony z siebie burmistrz Klinowski wskazuje na swoim blogu winnych zamieszania w Choczni. Są to po kolei... dziennikarz Wadowice24.pl, posłanka Ewa Filipiak, premier Beata Szydło, wolny rynek, kryzys gospodarczy (?), firmy budowlane, pracownicy firm budowlanych, którzy uciekli za granicę oraz kuratorium oświaty, starostwo i na końcu sami rodzice z Choczni, którzy przecież "byli informowani".
Nasz komentarz? Ręce opadają.
Dyskusja: