Do strażaków z Jaroszowic przyjechał mieszkaniec z prośbą o napełnienie sporych rozmiarów beczek wodą. Było ich kilkanaście. Jak ustalili strażacy miały one posłużyć jako balast zabezpieczający banner reklamowy.
Strażacy rozpoczęli napełnianie wodą. Swoją usługę postanowili wykonać w okolicach pętli autobusowej przy moście. Około 500 metrów od ujęcia wody pitnej.
W tak zwanym międzyczasie jednak dostali wezwanie do pożaru w Mucharzu. Nie zastanawiając się ani chwili wsiedli do samochodu bojowego i udali się we wskazane miejsce.
Niestety z jednej z beczek zaczęła przelewać się nalewana woda.
Jeden z mieszkańców zaniepokojony cieczą, która wydobywała się z beczki, wezwał straż pożarną. Dyspozytor postanowił zadysponować także pluton chemiczny z Krakowa - informuje nas Krzysztof Cieciak, oficer prasowy powiatowej straży pożarnej.
Na miejscu okazało się, że beczki wcześniej opróżnione zostały z jakiejś chemicznej substancji, która mogła być niebezpieczna. Tak przynajmniej wynikało z oznakowania beczek.
Ciecz miała kolor ciemno zielony. Na szczęście nie było jej wiele. Wstępnie ustalono, że nie przedostała się do wody rzeki Skawy - dodaje rzecznik strażaków.
Jednak ze względu na brak możliwości sprawdzenia składu substancji przez naszych strażaków, postanowiono nie odwoływać przybycia plutonu chemicznego z Krakowa. To oni wyjaśnią jaka była skala zagrożenia. Na miejscu swoje działania prowadziła też policja. Teren odpowiednio zabezpieczono.
Dyskusja: