Jak pisaliśmy tydzień temu (TUTAJ), dyrektor szpitala w Wadowicach Józef Budka padł ofiarą przestępstwa. W Krakowie pod Sądem Okręgowym na parkingu skradziono mu samochód, volkswagena golf VI 1,6 TDI z 2009 roku o wartości około 35 tysięcy.
Dyrektor zgłosił kradzież policji, a ta wzięła się do pracy.
Razem z funkcjonariuszami z komendy miejskiej szukaliśmy po Krakowie samochodu i udało się. Auto stało zaparkowane, może kilometr od tego parkingu, skąd go skradziono. Na szczęście nie ma większych uszkodzeń, tylko immobilizer jest trochę popsuty. Prawdopodobnie podczas kradzieży system został rozkodowany. Dziękuję małopolskiej policji za pomoc - mówi nam dyrektor Józef Budka.
Jak dodaje, cała ta przygoda była dla niego podwójnie szokująca.
Najpierw byłem w szoku, że ten samochód skradziono pod sądem, a potem, że się odnalazł, gdy już myślałem, że to w ogóle nie nastąpi — stwierdził w rozmowie z redaktorem Wadowice24.pl dyrektor ZZOZ.
Okazuje się, że rzeczywiście dyrektor szpitala w Wadowicach miał w tym nieszczęściu sporo szczęścia.
Według danych centralnych policji, w Polsce udaje się odszukać zaledwie jeden na dziesięć skradzionych samochodów. Tak więc uważajcie, gdzie zostawiacie swoje auta. Jak widać, nawet parking pod sądem nie gwarantuje bezpieczeństwa.
Dyskusja: