Strzelnica w Jaroszowicach to dziś obraz "nędzy i rozpaczy". Tymczasem organizujące się w powiecie oddziały obrony terytorialnej szukają miejsca, gdzie można było by poćwiczyć. Jaroszowice to ich zdaniem idealne miejsce.
Obrona Terytorialna Skała dokonała sprawdzenia obiektu i członkowie stowarzyszenia są przekonani, że po renowacji będzie można go wykorzystać. Jak informują, strzelnica dysponowała torem strzeleckim długości 450 metrów.
Zachowane wały, resztki istniejącej infrastruktury i potężny kulochwyt świadczą o wielkości tego obiektu. Obecnie w większej części wszystko zarośnięte jest gęstą roślinnością, drzewa i krzewy opanowały praktycznie trzy czwarte terenu. Teraz, zimową porą można znacznie lepiej dostrzec liczne szczegóły- piszą na Facebooku.
Podobno strzelnica istniała w tym miejscu już od czasów monarchii Habsburgów, użytkowana była przez wojska austriackie. Następnie ze strzelnicy korzystało w okresie II RP Wojsko Polskie, w czasie II wojny światowej oddziały niemieckie. Wykorzystywana była również przez cały okres PRL, mogli szkolić się na niej żołnierze z wadowickiego Podhalańskiego Batalionu Piechoty Górskiej, rozwiązanego w 1979 roku.
Ostatnie strzelania odbywały się tutaj prawdopodobnie pod koniec lat 80 ubiegłego stulecia. Z rozmów jakie przeprowadziliśmy wynika, że na razie największą przeszkodą blokującą dalsze działania związane ze strzelnicą jest kwestia nierozwiązanej własności gruntów, na których położony jest obiekt. Mamy nadzieję, że w przyszłości uda się tą sprawę korzystnie rozwiązać, szczególnie że sprzyja jej obecna sytuacja i tworzenie Wojsk Obrony Terytorialnej. Reaktywowana strzelnica odpowiednio przystosowana technicznie stawiałaby nasz powiat w czołówce tych, które dysponują bazą szkoleniową. Mogłyby z niej korzystać i szkolić się, oprócz żołnierzy obrony terytorialnej także organizację proobronne i klasy wojskowe z całego powiatu - proponują członkowie stowarzyszenia.
Dyskusja: