Jak to wszystko się zaczęło chyba każdy już wie. Była stłuczka, policja wyjaśnia kto zawinił. Nie ma chyba też powodu by uważać, że obie strony zderzenia kolumny BOR z prywatnym samochodem mają coś za uszami. Później Rafał Biegun z Suchej Beskidzkiej wymyślił zbiórkę pieniędzy na cel zakupu nowego auta dla "cywilnego" uczestnika wypadku. Z dnia na dzień ludzie "pokazywali swoją solidarność z poszkodowanym" . Na obecną chwilę ponad 8000 darczyńców wpłaciło na ten cel łącznie 150 tys. zł. Ten fakt dał do myślenia niepełnosprawnemu działaczowi na rzecz potrzebujących. Mariusz Barczak zadał retoryczne pytanie na Facebooku.
Chciałem tym postem zwrócić uwagę na fakt, jak małym zainteresowaniem (ludzi, mediów, polityków) cieszą się zbiórki np. na aktywizację niepełnosprawnych, na ludzi chorych i wiele innych rzeczy. A jak wielkie zainteresowanie wzbudziła zbiórka na seicento dla Pana Sebastiana - mówi nam Mariusz Barczak.
To co wydarzyło się później przerosło jego oczekiwania. O tym opowie sam:
16 luty, godz. 17.45 – do drzwi mojego mieszkania puka policja. Wchodzi 2 policjantów, którzy mówią, że odwiedzili mnie w związku z wpisem na fb z dnia 15 lutego. Jest to (wg nich) próba samobójcza i w związku z tym muszą wezwać karetkę pogotowia, aby zawiozła mnie na konsultację psychiatryczną. Władza ma podobno zawsze rację, więc nawet nie próbowałem z nimi dyskutować na ten temat. W czasie oczekiwania na karetkę pokazałem Panom Policjantom wywiad, w którym opowiadam o fundacji (https://www.youtube.com/watch?v=vbGZjnHGs0M&t=707s). Panowie poprosili też, abym znalazł kogoś kto zaopiekuje się moim kotem, bo inaczej będą musieli wezwać Eko Patrol i zabrać Psotkę do schroniska. Jestem bardzo wdzięczny Panom Policjantom za troskę o mojego kota. Zadbali o to, aby nie umarł z głodu. Bardzo też dziękuję Panu Władkowi (mojemu sąsiadowi) za to, że zaopiekował się Psotkę i uniknęła ona schroniska. W końcu przyjechało pogotowie i zabrało mnie do Mazowieckiego Specjalistycznego Centrum Zdrowia w Tworkach. Zapytałem, czy w pakiecie jest również powrót, tzn. czy odwiozą mnie z Tworek do domu. Niestety, takiej usługi ani pogotowie ani policja nie mają w swojej ofercie. Wróciłem więc do domu pociągiem WKD. Ale i tak jestem wdzięczny służbom, że tak wspaniale zadbały o to, abym nie zrobił sobie nic złego. Tylko, że jak człowiek naprawdę chce sobie coś zrobić, to zazwyczaj nikomu o tym nie mówi. Do szpitala trafiłem w czwartek ok. 18.30. Procedura nakazuje, że jeśli przywiezie mnie pogotowie po interwencji policji, to muszą mnie zatrzymać w szpitalu przez co najmniej dobę. Ponieważ doba minęła dopiero wieczorem, a w weekend nie było żadnego lekarza (poza lekarzem dyżurnym), to wypuścili mnie dopiero w poniedziałek po południu (wcześniej mój lekarz był zajęty). Zatem spędziłem prawie 4 dni w szpitalu w podwarszawskich Tworkach. Towarzystwo było... znośne. Wyspałem się i przeczytałem pół książki Wilbura Smitha „Błękitny horyzont".
Jak mówi nam pan Mariusz, nie jest łatwo pisać o tym, że policja "zwinęła go do psychiatryka".
Zdecydowałem się opowiedzieć swoją historię, aby zwrócić uwagę na fakt pomagania ludziom tej pomocy potrzebującym - mówi.
Mariusz Barczak ma znaczny stopień niepełnosprawności z powodu mózgowego porażenia dziecięcego. Ale mimo to starała się w życiu nie poddawać. Od 13 lat wraz z kilkoma innymi osobami niepełnosprawnymi prowadzi Fundację „Normalna Przyszłość". Przez ten czas Fundacji udało się zaktywizować ponad 1000 osób z niepełnosprawnościami.
Od dawna stara się pozyskiwać darczyńców. To dzięki nim fundacja mogłaby pozyskać środki na sfinansowanie wkładów własnych do realizowanych projektów oraz na spłatę pożyczek zaciągniętych po to, aby pomóc osobom niepełnosprawnym zyskać samodzielność i znaleźć pracę.
Niestety, działania prowadzonej przeze mnie fundacji nie cieszą się praktycznie żadnym zainteresowaniem darczyńców. Na dzień dzisiejszy potrzebujemy ok 250 tys. złotych, aby spłacić zobowiązania fundacji zaciągnięte na to, aby pomóc blisko 1000 osób niepełnosprawnych - mówi Barczak.
Od kilku miesięcy prowadzi na www.pomagam.pl/fundacjanp zbiórkę środków na spłatę zobowiązań fundacji. Do tej pory na ich koncie jest 4 900 zł, które wpłaciło 50 osób.
Porównanie tych dwóch sytuacji pokazuje, że w naszym społeczeństwie tkwi przeogromny potencjał do wspierania różnych inicjatyw. I bardzo dobrze, że taki potencjał jest. Tylko czy jest on właściwie ukierunkowany. Społeczeństwo „sowicie nagrodziło" człowieka, który zderzył się z kolumną rządową. A co z nagradzaniem wielu osób i organizacji odwalających gigantyczną robotę (pomagających niepełnosprawnym, chorym, zwierzętom, itd.). Tutaj zainteresowanie jest już niestety mniejsze - mówi działacz.
Mariusz Barczak na łamach mediów chciałby przekazać kilka zdań czytelnikom.
Droga Czytelniczko i Drogi Czytelniku, bardzo serdecznie Ci dziękuję za przeczytanie tego tekstu. Mam nadzieję, że skłoni on Ciebie do tego, aby choć przez krótką chwilę zastanowić się nad sensem pomagania i odpowiedzi na pytanie czy w Twoim sercu jest miejsce na uczynienie skromnego gestu i wsparcie ludzi potrzebujących - dodaje na koniec przedstawiciel Fundacji Normalna Przyszłość.
Co Wy na to?
Dyskusja: