Dosłownie, "kisimy się" we własnych spalinach, a bliżej w spalinach z kominów. Mróz nie pozwala uciec groźnym pyłom do atmosfery, trzyma się krótko przy ziemi. I choć gdzieś tam wysoko świeci słońce, to nie ma co się cieszyć ładną pogodą.
Od kiedy w Wadowicach trwają pomiaru pyłów zawieszonych jeszcze ani razu ich poziom nie spadł poniżej normy, wczorajszej nocy i w poniedziałek (30.01) rano poziom PM10 był 10-krotnie wyższy niż wartości dopuszczalne.
Ktoś kaszle od kilku dni? Kogoś bolą zatoki, głowa? To niestety norma. I choć spora część ludzi chętnie twierdzi, ze tak było od dawna tylko teraz zaczęto się tym interesować to śmiemy twierdzić, że to bzdura.
W ciągu ostatnich 15 lat, powietrze w Wadowicach zmieniło się nie do poznania. Do obiegu weszły tanie odpady kopalniane czyli muły, które powinny być utylizowane przez wytwórców węgla, ale nie są. Sposób na "ekonomiczne" zużywanie wszystkiego co się wytworzy, stał się pułapką, z której ciężko się wydostać. Dotyczy to oczywiście nie tylko papieskiego miasta, ale to właśnie ono jest argumentem używanym przez działaczy z alarmu smogowego w medialnych dysputach. Pomiary w Wadowicach pokazują, że problem jest większy w małych miejscowościach niż w dużych miastach.
Zanim działania polityków "na górze" zaczną działać, zanim podejmie się odpowiednie kroki, warto wiedzieć, że w takie dni jak ten lepiej nie przebywać na "świeżym powietrzu" zbyt długo. Dotyczy to przede wszystkim małych dzieci, osób starszych i tych z problemami układu oddychania i krążenia.
Według synoptyków mocniej powiać może dopiero w niedzielę (5.02), ale czy te przewidywania okażą się trafione "wyjdzie w praniu".
}} Pomiary SmogLab na wadowicki rynku z ostatnich trzech dni:
Czapa #Smogu przykryła dziś #Wadowice. Sytuacja jest krytyczna. Potwierdzają to zdjęcia z drona, które zrobiliśmy dziś...
Opublikowany przez Wadowice24.pl na 30 styczeń 2017
Dyskusja: