Rodzina Durdów wyprowadza sie ze swojego domu w Skawcach. Zgodzili się na zamieszkanie w lokalu komunalnym gminy Mucharz. Porozumienie pomiędzy rodziną, a starostwem, zamyka spor o eksmisję. Durdowie nadal mogą domagać się odszkodowania i pewnie ich pełnomocnik mecenas Władysław Bursztyn będzie o to walczył w sądzie.
Ale cała ta historia z eksmisją zaczyna przypominać groteskowy spektakl. I wbrew pozorom to nie rodzina Durdów wychodzi tutaj na komediantów. Oni bronią swojego interesu i mają do tego pełne prawo. Tymczasem aparat państwa znów gryzie własny ogon. Rzeczypospolita buduje zaporę od 35 lat i nie może skończyć.
Jak się dowiadujemy nieoficjalnie, serial absurdu w sprawie domu w Skawcach będzie trwał nadal, bo znów ktoś czegoś nie dopilnował. Inwestor zapory Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej nie uzyskał jeszcze prawomocnego pozwolenia na rozbiórkę przejmowanego właśnie domu.
A tu czas goni, bo w październiku miał się rozpocząć proces tzw. "spiętrzania wody na zbiorniku", czyli właściwe zalewanie przyszłego jeziora. Znów pewnie trzeba będzie zmienić plany, bo dom w Skawcach stoi i stać będzie dopóki inwestor nie uzyska pozwolenia na rozbiórkę, a to może potrwać znacznie dłużej niż do października.
Premier Beata Szydło, która w blasku fleszy miała uruchomić proces zalewania pewnie będzie musiała zmienić plany.
Jak zapewniano nas jeszcze niedawno, wszystkie działania dotyczące właściwego napełniania zbiornika w Świnnej Porębie powinny zakończyć się do końca przyszłego roku. Tak przynajmniej wynika z harmonogramu zawartego w ustawie gwarantującej finansowanie inwestycji niedawno przeforsowanej przez obóz rządzący. Póki co zwiększanie wysokości czaszy ma być szeroko rozumianym "testem". Samo napełnianie potrwać może 2-3 lata.
Instrukcja "pierwszego napełniania" zakłada spiętrzenie wody do 305 metrów nad poziomem morza. To o dwa metry niżej niż projektowana stała granica napełnienia i o 11 metrów niżej niż tak zwana korona zapory, która nie powinna być nigdy przekroczona. Jak zapewnia RZGW, stopniowe napełnianie ma wykluczyć ewentualne wady terenu, które będzie można skorygować. Jednocześnie pierwsze testy przechodzić będzie elektrownia umiejscowiona w zaporze.
Pierwsze piętrzenia wody potrwają co najmniej przez 7 dni, w trakcie jednego cyklu. Co ważne dla bezpieczeństwa samej zapory i terenu piętrzenie będzie "zwalniać" w miarę zwiększania ilości wody w zbiorniku. Do 288 metra po 50 cm na dobę, wyżej do 30 cm na dobę. W tym czasie budowniczowie będą sprawdzać szczelność zapory. W czasie testów korzystający z wody ze Skawy, czyli m.in. gmina Mucharz czy Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Wadowicach, mogą spać spokojnie. Nie będzie przerw w dostawie wody. Podobno.
Dyskusja: