Na drogach powiatu wadowickiego ofiarami śmiertelnych wypadków są w ostatnim roku głownie piesi albo motocykliści. Do tych ostatnich dołączył w piątek (2.09) 29-letni mężczyzna z Witanowic.
Kierując swoim suzuki wjechał na ulicy Sąsiedzkiej w dostawczego forda. Rozmawialiśmy z kierowcą dostawczaka. Mówi, że on sam nie jechał szybko. Właściwie dopiero co włączył się d ruchu, gdy za wzniesienia wyjechało suzuki. Kierowca spadł z motocykla i rozbił się o przód jego samochodu. Nie wiadomo, kto popełnił błąd. To ustali policja.
Młody motocyklista to mieszkaniec Witanowic, kilka minut wcześniej wyjechał z domu. Najbliżsi, w tym rodzice, są wstrząśnięci, przecież jeszcze przed chwilą z nim rozmawiali. Nie mogą sobie darować, że pozwolili mu wsiąść na motor.
W szoku są też mieszkańcy ulicy Sąsiedzkiej, którzy widzieli, co się stało, a jednocześnie znają 29-latka.
To był taki dobry, złoty chłopak. Całe życie było przed nim. Nie mogę uwierzyć, że rozmawiamy o nim w czasie przeszłym - komentuje jedna z sąsiadek.
Jak się dowiadujemy nieoficjalnie, kierowca motocykla na drodze wcale nie szarżował, trasę znał, bo przemierzał ją niemal codziennie. Po prostu jechał, spokojnie... na spotkanie ze śmiercią.
Dyskusja: