Po wypadku na zaporze w Świnnej Porębie prokuratura w Wadowicach prowadzi dwa śledztwa, które mają wyjaśnić zagadkę śmierci młodych mężczyzn wyłowionych ze Skawy i z Wisły.
Prokuratura ma już pierwsze ustalenia dotyczące odnalezionego na stopniu wodnym w Łączanach. Topielca wyłowiono dwa dni temu z Wisły podczas akcji ratunkowej, którą wszczęto w związku z zaginięciem 28 - letniego geodety na zaporze w Świnnej Porębie.
Wciąż nie wiadomo, kim jest ten człowiek, nie udało się jeszcze ustalić jego tożsamości. Nie udało się też połączyć go z żadną ze spraw prowadzonych przez okoliczne prokuratury, czy też z kimś z policyjnej bazy zaginionych.
Z oględzin ciała wykonanych przez lekarza wynika, że jest to młody dwudziestokilkuletni mężczyzna. Był ubrany w kolory strój. Prawdopodobnie zmarł tydzień wcześniej. Nie znamy jeszcze przyczyn zgonu. Zleciliśmy sekcję zwłok – informuje prokurator rejonowy Jerzy Utrata.
Jednocześnie nadal niewiele wiadomo o okolicznościach śmierci 28-letniego geodety odnalezionego w Woźnikach. Prokuratura sprawdza wersję o nieszczęśliwym wypadku, do którego miało dojść w Świnnej Porębie.
W poniedziałek (22.02) 28 - letni mężczyzna pracował na terenie zapory w rejonie ośrodka zarybieniowego i wykonywał pomiary geodezyjne dla Okręgowego Przedsiębiorstwa Geodezyjno-Kartograficznego z Krakowa, który realizuje zamówienie dla RZGW.
Mężczyzna był widziany przez kolegów ostatni raz o godz. 11.45. Jego zaginięcie stwierdzono kilka godzin później. Strażacy otrzymali zgłoszenie o godz. 15.07 o jego zaginięciu.
Dyskusja: