Policja, strażacy i specjalistyczny pluton ratownictwa chemicznego z Krakowa szukają na wysypisku śmieci Eko w Choczni toksycznych odpadów. Prowadzone od kilku tygodni śledztwo zaczyna nabierać tempa. Odnaleziono bowiem już 50 beczek. Największe mają po 200 litrów pojemności.
Biegli sądowi mają już wstępne wyniki badań, z których wynika, że odnaleziona w środku substancja zawiera toluen, etylobenzen, benzen i ksyleny. Jak zapewniają specjaliści mogą one służyć do produkcji rozpuszczalników oraz farb.
Choć znalezisko było dobrze zabezpieczone i nie ma śladów wycieku, to jednak same substancje nie powinny znaleźć się na wysypisku w Choczni, a ich oddziaływanie na człowieka i środowisko mogło być zgubne.
Znajdujące się w nich chemikalia powinny zostać zutylizowane lub składowane gdzie indziej w specjalny sposób. Niewykluczone, że wywożąc je do Choczni, ktoś próbował oszczędzić na kosztach utylizacji - poinformował nas w środę (28.10) Jerzy Utrata, Prokurator Rejonowy w Wadowicach.
Jak dodaje prokurator badania na wysypisku w Choczni będą kontynuowane. Według wskazań aparatury badawczej takich beczek może być więcej.
Śledczy mają też obszerne zeznania świadków, które powoli rysują przebieg sytuacji jaka miała miejsce w latach 2005 -2011 na składowisku odpadów pod Wadowicami. O tym, jednak na razie, prokuratura milczy zasłaniając się dobrem śledztwa.
Dyskusja: