TAJEMNICZE BECZKI Z NIEBEZPIECZNĄ SUBSTANCJĄ
Trwają działania zabezpieczające na wysypisku odpadów komunalnych spółki Eko w Choczni. W środę (16.09) od rana pracują tutaj chemicy, strażacy we współpracy z policją. Na wysypisko wezwano Specjalistyczny Pluton Ratownictwa Chemicznego „Kraków – 6".
Nasi strażacy zabezpieczają teren, a ratownicy z krakowskiego plutonu chemiczni pomagają przy poszukiwaniu materiałów niebezpiecznych. Całość nadzoruje policja we współpracy z prokuraturą. Na miejscu są dwa nasze zastępy i sześć z komendy wojewódzkiej straży - potwierdza nam informację Krzysztof Cieciak, rzecznik prasowy Komendy powiatowej PSP w Wadowicach.
Co spowodowało tak nadzwyczajne działania na śmietniku?
Prokuratura wyjaśnia, że chodzi o sprawdzenie informacji o tym, iż na wysypisku zakopano beczki z niebezpiecznymi chemikaliami.
PIERWSZE BADANIA NIE WYKAZAŁY ZANIECZYSZCZENIA
Otrzymaliśmy w tej sprawie zawiadomienie. Badamy sprawę pod kątem artykułu 183 kodeksu karnego, paragraf 1, który dotyczy skażenia środowiska przez transport i składowanie odpadów niebezpiecznych dla środowiska i zagrożenia dla ludzi - mówi nam prokurator rejonowy Jerzy Utrata.
Zawiadomienie do prokuratury wpłynęło już jakiś czas temu. Śledczy zanim wysłali na śmietnik pluton ratownictwa chemicznego zlecali ekspertyzę specjalistom z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Krakowie.
Te badania nie wykazały żadnego skażenia, ani nie uprawdopodobniły niebezpieczeństwa polegającego na wycieku substancji niebezpiecznych z terenu wysypiska. Musimy jednak dokładnie to sprawdzić. W tym celu pod opieką odpowiednich służb zlecono przekopanie niecki wysypiska na głębokość kilku metrów - dodaje prokurator rejonowy.
Miejsca składowania rzekomych beczek z substancją niebezpieczną miał wskazać składający zawiadomienie do prokuratury. Co ciekawe osoba ta nie podała dokładnie o jaką to tajemniczą „niebezpieczną substancję" chodzi. Prokuratorzy działają więc trochę "po omacku".
Zawiadomienie wpłynęło i niemożna go zlekceważyć - uzasadnia szef wadowickiej prokuratury.
KOPANIE W ŚMIETNIKU "AŻ DO SKUTKU"
Jak dowiaduje się portal Wadowice24.pl, w środę mimo kilku godzin pracy koparki i specjalistów z plutonu ratownictwa chemicznego na razie nie udało się niczego znaleźć. Nie wiadomo, jak długo potrwają te prace.
Poszukiwania mają potrwać aż do skutku, czyli albo do stwierdzenia, że rzeczywiście niebezpieczne materiały tam się znajdują, albo do całkowitego wykluczenia tego zagrożenia - mówi prokurator Jerzy Utrata.
Wysypisko śmieci w Choczni wybudowała w 1999 roku gmina Wadowice. Obecnie właścicielem składowiska jest gmina (49 % udziałów) i spółka Empol z Tylmanowej (51 % udziałów).
Powierzchnia terenu składowiska wynosi 11 ha i obejmuje obiekty techniczne wraz z pięćdziesięciometrową strefą ochrony sanitarnej obsadzoną zielenią. Teren otoczono rowami melioracyjnymi przechwytującymi wody powierzchniowe i wody z wylotów drenarskich.
Sama niecka, w której poszukiwane są "niebezpieczne beczki" ma 1,6 ha i 153 tysiące metrów sześciennych objętości.
Składowisko wybudowano zgodnie z technologiami chroniącymi środowisko tak, aby zminimalizować oddziaływanie odpadów przez zabezpieczenie warstwą izolacyjną przed zanieczyszczeniem wód gruntowych i powierzchniowych oraz zabezpieczenie przed działaniem gazu przez budowę studni odgazowujących.
Dyskusja: