Taka sytuacja w czwartek na skwerze przy ulicy Krakowskiej w centrum Wadowic.
Ktoś pozostawił "garbusa" zaparkowanego centralnie na chodniku dla pieszych. Niewątpliwie, właściciel samochodu nie ma empatii do innych korzystających z przestrzeni publicznej i czuje się panem w mieście.
Nic więc dziwnego, że krew się burzy, gdy widzi się taki obrazek.
Lokalny "szeryf" postanowił go ukarać kartką z obscenicznym rysunkiem pozostawionym za wycieraczką. Tyle dobrze, że zgrywus nie wykorzystał do tego celu popularnych naklejek "karny kut*s", które potem ciężko ściągnąć z szyby.
Okazuje się, że taka nadgorliwość może lokalnym "szeryfom" zaszkodzić.
Znane są już przypadki, gdy osoby wymierzające samosąd na samochodach, były karane znacznie wyższymi mandatami niż te, które otrzymują źle parkujący.
Właściciel samochodu, co już zresztą się zdarzało w polskich sądach, nie są bez szans, by z wzajemnością skutecznie uprzykrzyć życie "szeryfowi".
Zgodnie z przepisami kodeksu wykroczeń (Art. 63a.) Kto umieszcza w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym ogłoszenie, plakat, afisz, apel, ulotkę, napis lub rysunek albo wystawia je na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejscem, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny. W praktyce chodzi mandaty do 500 zł.
Oczywiście do tego trzeba wskazać sprawcę, ale to w sytuacji, gdy w centrach miast pojawiają się kamery może nie być dziś aż tak wielką trudnością.
Dyskusja: