Od roku w Wadowicach trwa spór o to, czy przy ulicy Ryczki w Wadowicach powinien powstać punkt selektywnej zbiórki odpadów komunalnych.
Mieszkańcy nie chcą budowy tutaj sortowni śmieci i protestują. Pokusili się nawet o to, by przedstawić Radzie Miejskiej obywatelski projekt uchwały, którego przyjęcie zmieniałoby przeznaczenie działek, na których ma powstać PSZOK, z przemysłowych na rekreacyjne.
Jak dotąd, radni nie zajęli się tą uchwałą.
Tymczasem administracja burmistrza Bartosza Kalińskiego (PiS) nie rezygnuje ze swoich planów. W budżecie na przyszły rok zapisano 3,5 mln złotych na budowę PSZOK.
Ostatnio też zabrano się za porządkowanie terenu pod budowę sortowni odpadów. Co to oznacza? Aby sortowania mogła powstać, trzeba "oczyścić" teren z drzew. Tego właśnie obawiali się protestujący mieszkańcy.
Cała działka, na której powstanie PSZOK liczy 80 arów i ok. 1/3 tej działki będzie przeznaczona na tę inwestycję.
W związku z tym koniecznym jest wycięcie znajdujących się tam zarośli. Ponadto na ten moment projektant wskazał konieczną wycinkę trzech drzew wymagających pozwolenia na ścięcie - oczywiście w zamian będą wykonane nasadzenia zastępcze. Co istotne PSZOK cały zostanie osłonięty pasem zieleni izolacyjnej i będzie monitorowany - informowali w kwietniu tego roku urzędnicy ratusza.
Tymczasem w ostatnich dniach mieszkańcy Łazówki odkryli, że w zagajniku pojawiły się na drzewach pomarańczowe numery.
Chodzili tutaj i zaznaczali drzewa do wycięcia. Jesteśmy w szoku, bo to młody zagajnik, który rósł sobie spokojnie od ponad 10 lat. Bardzo szkoda tych drzew. Okłamali nas, bo mówili o trzech drzewach, a nie 248 do wycięcia - mówi nam pan Robert, który mieszka w sąsiedztwie.
Przypomnijmy. Pierwotnie budowę PSZOK planowano przy ulicy Legionów w Wadowicach, ale miasto sprzedało działkę jednej z dużych wadowickich firm i przeniosło inwestycję na Łazówkę, na działki przy ulicy Rzyczki.
Dyskusja: