Czwartek, po południu. W bazylice Ofiarowania NMP pogrzeb zacnej osoby, której należy się szacunek i empatia dla bliskich, którzy chcą pożegnać zmarłą.
Tyle tylko, że nawet taka uroczystość jak pogrzeb, nie powinna być wytłumaczeniem dla jawnego łamania prawa pod oknami ratusza.
Tymczasem takiego usprawiedliwienia szukała część przyjezdnych żałobników, którzy postanowili zaparkować swoje samochody tuż przed wejściem do kościoła na rynku.
Proszę Pani, tutaj nie wolno parkować. Zostawcie nam rynek w spokoju, w sąsiedztwie jest kilka parkingów, gdzie można zostawić samochód. Rynek to nie jest parking - tlumaczy wadowiczanin żałobnikom.
Kierowców, którzy w czwartek parkowali na rynku, nie spotkało żadne upomnienie i sankcja ze strony służb porządkowych miasta.
Ksiądz pozwolił, więc można tu parkować - odrzekł jeden z przyjezdnych żałobników.
Wygląda więc na to, że o sposobie parkowania na ulicach i placach Wadowic decyduje "tajemniczy ksiądz".
Okazuje się, że to nie był incydent, a rynek przed bazyliką coraz częściej wykorzystywany jest do parkowania podczas takich uroczystości w kościele, jak pogrzeby, czy śluby. Być może czas się temu przyjrzeć.
Chyba że taki zwyczaj uznamy za coś normalnego i... nie ma się czego czepiać. A wtedy tylko czekać, jak za chwilę duża część rynku zamieni się w parking.
Przypomnijmy. Na razie zgodnie z obowiązującymi przepisami na placu wadowickiego rynku obowiązuje zakaz ruchu i postoju pojazdów. Wyjątkiem są samochody uprzywilejowane i te, które uzyskały zgodę w ratuszu na zajęcie tutaj miejsca.
Dyskusja: