To historia raczej "na luzie", ale tak wdzięcznie opisana przez właścicieli bistro Frykas w Andrychowie, że trudno przejść obok niej obojętnie. Jednocześnie niesie pewne przesłanie.
Otóż kilka dni temu, 21 marca, jeden z klientów wyniósł konia na biegunach z jadłodajni. Mężczyźnie towarzyszyła białogłowa. Zabawka zniknęła w biały dzień.
Właściciele lokalu zgłosili sprawę na policji, ponieważ konika darzyli szczególnym sentymentem, a poza tym służył dzieciom, które przychodziły do lokalu.
Młodzi, zdrowi i kradną dzieciom zabawki. Głupota, brawura czy kpiny z uczciwych ludzi? Ładna dziewczyna i przystojny chłopak - pomóżmy zapracowanej Policji – informują właściciele na swoim Facebooku.
Po tygodniu zapadła decyzja, by opublikować wizerunek złodzieja jak i samego konika vel Tornado. Po dłuższej chwili braku reakcji zgłosiła się osoba, która powiedziała, że przyniesie skradzioną zabawkę.
Tornado wrócił, ale został oznakowany. Wypalono na jego płozach napis. Trzeba przyznać, że złodziej miał wyobraźnię lub jest niespełnionym hodowcą koni.
Wiadomo też, że złodziej starał się tłumaczyć ze swojego zachowania. Podobno poprosił w bistro o udostępnienie konika na zewnątrz, tak by dziecko się mogło pobawić. Niestety zabawka nie wróciła już na swoje miejsce.
Później dziecko miało się pobawić i samodzielnie schować konika do bagażnika i to właśnie dlatego "pożyczający" nie wiedzieli, gdzie jest.
Sprawa, choć wydaje się błaha, dała do myślenia właścicielom bistra, którzy zauważali od dłuższego czasu niewielkie akty kradzieży. Z lokalu znikały sztućce, kwiatki z ogrodu, solniczki czy nawet kostki zapachowe z WC. Od teraz postanowili sprawdzać wszystko w monitoringu i publikować wizerunki złodziei. Pomoże?
Dyskusja: