O pożarze strażacy zostali poinformowani tuż po godzinie 10. w czwartek (24.03). Obszar działań był bardzo duży i zróżnicowany. Ze względu na suszę ogień rozprzestrzeniał się bardzo szybko i obejmował także niewielkie zagajniki.
Jak poinformował nas Krzysztof Cieciak, rzecznik prasowy PSP Wadowice, na szczęście nikomu nic się nie stało.
Nie odnotowano też martwych zwierząt - dodaje rzecznik strażaków.
Niestety i tym razem nie udało się odnaleźć podpalacza.
Dla świata przyrody wypalanie traw to autentyczna katastrofa ekologiczna. W pożarach giną chronione, cenne gatunki roślin. Już przy 50 stopni C następuje śmierć tkanek roślinnych, a temperatura na powierzchni gleby osiąga 700 stopni C. Następuje selekcja negatywna, giną najcenniejsze trawy i gatunki ziół, pozostają rośliny głęboko korzeniące się, w tym większość chwastów. Zniszczona zostaje flora bakteryjna przyśpieszająca rozkład resztek roślinnych i asymilację azotu atmosferycznego - czytamy w komunikacie strażaków z Wadowic, którzy przypominają o szkodliwości wypalania traw.
Osoby, które wbrew logice decydują się na wypalanie traw przekonane są, że w pełni kontrolują sytuację i w razie potrzeby w porę zareagują. Niestety mylą się i czasami kończy się to tragedią. W przypadku gwałtownej zmiany kierunku wiatru, pożary bardzo często wymykają się spod kontroli i przenoszą się na pobliskie lasy i zabudowania. Niejednokrotnie w takich pożarach ludzie tracą dobytek całego życia. Występuje również bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi.
Proceder wiosennego wypalania traw ma też konkretny, niekorzystny dla nas wszystkich wymiar finansowy. Jedna godzina walki z płonącą łąką kosztuje dziś przeciętnie ok. 600 zł, na co składa się koszt przejazdu 6 km przez 1-2 samochody gaśnicze z udziałem od 6 do 12 strażaków.
Dyskusja: