Do Wadowic wciąż przybywają ludzie z Ukrainy. Przyjeżdżają tutaj głównie z kontaktów prywatnych, kwaterują się u polskich rodzin. Szacuje się, że w mieście i okolicach przebywa już około 300 osób, które uciekły w ostatnich dniach przed wojną.
Są to głównie kobiety, matki z dziećmi, starsi mężczyźni, którzy nie zostali zawróceni z granicy, ponieważ nie objął ich obowiązek mobilizacyjny.
Tatiana (39 l.) przyjechała z dwójką dzieci z miasta Bucza położonego niedaleko Kijowa, które od pierwszych dni wojny, regularnie jest bombardowane przez wojska rosyjskie.
Nie mamy już domu. Nasza kamienica została uszkodzona przez pocisk. Mąż i brat zostali na Ukrainie, są w Kijowie, zostali wezwani do wojska. Ja trafiłam tutaj z Polakami, którzy wyjechali z Kijowa. Wracali do siebie do domu i wzięli nas ze sobą. Mieszkamy teraz obok Wadowic. Nie wiem, co będzie, nie mam żadnego pomysłu. Tylko taki, by stamtąd uciec. Pierwszy raz jestem w Polsce, gdy to się skończy chcę wracać do siebie. Dziękuję Polakom za wszystko, za serce, pomoc, za wszystko, co dla nas robią - opowiada kobieta.
Ukraińcy otrzymali pomoc od mieszkańców. Rodziny, które ich przyjęły, starają się wprowadzać uciekinierów w codzienne życie w Polsce.
Wadowice, mieszkańcy miasta, okazali bardzo wielkie serce. Oni to widzą i o tym wiedzą, są naprawdę wdzieczni - mówi nam Teresa Chruszcz, wicekonsul Polski w Łucka na Ukrainie.
Pani konsul, z pochodzenia wadowiczanka, jest jedną z tych osób teraz, która we współpracy z ratuszem stara się koordynować pomoc dla uciekinierów.
W piątek w Wadowickim Centrum Kultury ratusz zorganizował spotkanie z uchodźcami z Ukrainy. Na spotkanie przyszło 126 osób. Uciekinierzy mieli możliwość porozmawiania z burmistrzem Bartoszem Kalińskim, wicekonsul Teresą Chruszcz i szefową zarządzania kryzysowego Beatą Mamcarczyk. Pytań było mnóstwo, ponieważ wielu z tych, którzy uciekli, wciąż nie wie, jaki będzie ich los i jakie mają prawa.
Przyjeżdżający z Ukrainy mają dużo dylematów osobistych. Nie wiedzą na przykład, czy wystąpić o oficjalny status uchodźcy, bo wówczas przez pół roku nie będą mogli pracować, czy też opuszczać Polski. Część ma rodziny na zachodzie Europy i będzie też tam szukać pomocy - przyznaje pani wicekonsul.
Miasto zapewniło Ukraińców, że w ramach swoich możliwości uruchomi dla nich pomoc prawną.
Powstanie miejsce, świetlica, w której będą mogli się spotykać i na bieżąco omawiać swoje problemy. Chcemy być z nimi w stałym kontakcie. Jest możliwość zapisania dzieci do szkół, będą organizowane dla nich zajęcia - mówi Małgorzata Targosz - Storch, kierownik wydziału promocji w Urzędzie Miejskim w Wadowicach.
W Wadowicach w pomoc rzeczową zaangażowanych jest szereg instytucji, wolontariuszy. Na Facebooku działa założona przez Sylwię Roman grupa Sąsiedzka Pomoc dla Ukrainy, która przez ostatnie dni zorganizowała dziesiątki już zbiórek, wyjazdów na granicę i znalazła dach nad głową dla wielu uciekinierów. Nikt nawet tego teraz nie liczy, bo ważne jest działanie.
Dyskusja: