Od dłuższego czasu lokator jednego z bloków na osiedlu w Kalwarii Zebrzydowskiej szokuje sąsiadów swoimi jak to nazywają "głupimi pomysłami".
Dopóki chodził w mundurze wojskowym i w hełmie na zakupy, to jego sprawa, ale teraz przechodzi sam siebie - opowiadają w Kalwarii.
Mężczyzna kilka dni temu powiesił na sznurku na swoim balkonie martwe zwierzęta. Tak wiszą i szokują ludzi przechadzających się pod blokiem. Pytamy sąsiadów, czy to atrapa.
Panie! Do maskotek muchy nie latają i krew z nich nie kapie - odpowiada jeden z sąsiadów.
Mieszkańcy zidentyfikowali, że martwe zwierzaki to kuna, jeż i ptak. Powieszone na balkonie truchło w lipcowym słońcu rozkłada się i śmierdzi.
Uciążliwy sąsiad nic sobie z tego nie robi. Na oknach mieszkania wywiesił napis "Tu mordują Grzegorza", do tego ozdobił go flagą Polski i własnoręcznie wymalowanym orłem w koronie.
Kalwarianie sprawę zgłaszali policji, ale ta na razie nic nie wskórała. Funkcjonariusze próbowali interweniować, mężczyzna nie otwiera im drzwi. Nie przeszkadza mu to siedzieć na balkonie i czytać gazetę.
Sam jest byłym policjantem na rencie, to zna sztuczki, jak unikać z nimi kontaktu - dodają sąsiedzi.
Ludzie dodają, że uciążliwy lokator miał w przeszłości już różne inne pomysły. W zeszłym roku głośna była sprawa z jego zatrzymanie, ponieważ zachowywał się agresywnie i groził innym.
W trakcie prowadzonych czynności mężczyzna zaczął zachowywać się agresywnie, nie reagował na wydawane przez funkcjonariuszy polecenia, zaatakował ich butelką, a następnie pałką teleskopową. Policjanci użyli w stosunku do agresora gazu pieprzowego, a następnie paralizatora. Należy nadmienić, że mężczyzna stwarzał zagrożenie nie tylko dla policjantów, ale też dla siebie. Obecnie 45 - latek przybywa na obserwacji psychiatrycznej. Wstępnie kwalifikujemy to zdarzenie jako czynną napaść na funkcjonariuszy - mówiła nam w sierpniu nam Agnieszka Petek, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji.
Od tamtej pory niewiele się zmieniło. 46 - letni mężczyzna nadal zachowuje się dziwacznie i szokująco tak, że ludzie się go boją.
Różne akcje były. Klatkę nam zaśmiecał, szyby towotem smarował, petardy rzucał pod nogi. Sąsiadowi na balkon rzucił, doniczkę rozwalił petarda. Kiedyś koczował i spał w samochodzie. Miał już cztery sprawy w sądzie, wszystkie umorzone. Takimi rzeczami powinien się zająć dzielnicowy - denerwuje się mieszkaniec bloku.
Jak się dowiadujemy, uciążliwy lokator był leczony psychiatrycznie i wymaga stałej kontroli.
Czy musi dojść do tragedii, żeby zacząć coś działać ? - pytają w Kalwarii Zebrzydowskiej.
Dyskusja: