To poważny problem dla tych mieszkańców Wadowic, którzy od 20 lat korzystali z miejsc na garaże przy "mechaniku" w Gorzeniu. Wadowiczanie zostali zaskoczeni informacją, że muszą jak najszybciej opuścić teren.
Dostaliśmy pisma, że mamy miesiąc na oddanie działek, na których stoją garaże. Blaszaki trzeba zlikwidować i uporządkować teren. Nie wiemy, co robić. Gdzie my teraz znajdziemy miejsce w mieście. Czeka nas parkowanie pod chmurką i na osiedlach, gdzie i tak już nie ma miejsc - opowiada nam jeden z mieszkańców, który porządkował wczoraj swojego blaszaka.
Teren, na którym stoją blaszane garaże, należy do starostwa w Wadowicach, a zarządza nim Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego nr 2 w Wadowicach.
Dyrektor szkoły Jerzy Kotaś wysłał pisma do wszystkich najemców na początku czerwca.
W piśmie dyrektora czytamy, że pozbawienie najemców terenu podyktowane jest decyzją zarządu powiatu starosty Eugeniusza Kurdasa. Władze starostwa zdecydowały, że na placu, gdzie stoją garaże, będą w przyszłości budować halę sportową. W piśmie czytamy, że inwestycja od marca posiada pozwolenie na budowę.
Dyrektor wskazuje, że najemcy mają na własny koszt wywieźć blaszaki, znajdujące się w nich rzeczy i zlikwidować wylewki na podłożu. Niektórzy już zaczęli to robić. Dyrektor Kotaś ostrzega również, że jeśli najemcy nie spełnią tych zaleceń do końca lipca, to będą musieli ponieść koszty likwidacji ich mienia.
Rozumiemy, że szkoła chce budować sobie salę, ale forma w jakiej nas potraktowano jest po prostu nieelegancka. Można było już w marcu informować nas o tym, a nie zostawiać wszystko na ostatni miesiąc. Można było też zaproponować jakąś alternatywę - żalą się właściciele garaży.
Ich zdaniem zarówno starostwo, jak i dyrektor szkoły mogliby pomóc w uporządkowaniu miejsca choćby tylko w ten sposób, by podstawić do Gorzenia kontenery na odpady wielkogabarytowe.
Starosta i dyrektor mogli też zwolnić najemców z opłaty miesięcznej w wysokości 93 zł od 1 czerwca, skoro i tak oni mają teraz ograniczone możliwości korzystania z tego miejsca, ponieważ muszą je opróżniać.
To zwykła arogancja władzy. Przez dwadzieścia lat pobierali opłaty, a teraz tak nas potraktowali z dnia na dzień. Wstyd! - denerwują się właściciele garaży.
Pytani, czy próbowali interweniować u starosty, radnych powiatowych z Wadowic, czy członków zarządu powiatu, odpowiadają rozgoryczeni, że nie mają już do nich zaufania.
Próbowaliśmy się dodzwonić w godzinach do starosty Eugeniusza Kurdasa i zapytać go tę sprawę, czy pomoże właścicielom garaży z Gorzenia, ale samorządowiec nie odbiera telefonu.
Dyskusja: