We wtorek (6.10) Ministerstwo Zdrowia poinformowało o rekordowej, dobowej ilości ofiar, które chorowały na Covid-19. Z koronawirusem typu Sars Cov-2 przegrało aż 58 osób (!).
W tym samym czasie koronawirusa potwierdzono u kolejnych 2236 mieszkańców Polski. Najwięcej przypadków było na Mazowszu i Małopolsce. W powiecie wadowickim, który już jest w tak zwanej żółtej strefie sanitarnej, także odnotowuje się nowe zakażenia. Do tej pory zmarło tutaj 9 osób.
Władze kraju dalekie są od kolejnego "lockdownu", ale nie da się ukryć, że sceptycy sami kręcą sobie bat. Bagatelizowanie problemu, bo przecież to kolejna "grypa", nie pokrywa się z najnowszymi statystykami Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny.
Choć przypadków zachorowań na grypę jest o wiele więcej niż Covid-19, to już śmiertelność w obu przypadkach wypada zgoła inaczej.
Od początku tak zwanego sezonu grypowego, czyli od listopada 2019 roku do września tego roku, grypa była przyczyną 128 zgonów. Tymczasem od marca na Covid-19 zmarło w Polsce 2717 mieszkańców! Współczynnik śmiertelności w przypadku koronawirusa Sars cov -2 jest niewspółmiernie wyższy niż w przypadku "zwykłej" grypy. Co ważne - coraz więcej osób potrzebuje też hospitalizacji.
Właśnie w związku z powyższym warto stosować się do trzech podstawowych zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia i polskiego Ministerstwa Zdrowia: zachowywać dystans społeczny ( o co proszą ostatnio dyrektorzy lokalnych szkół), nosić maseczki w miejscach zamkniętych i myć ręce tak często, jak tylko jest to możliwe. Najlepiej też, aby przykład szedł z góry. Medialne przekazy polityków, którzy mają za nic własne "zakazy i nakazy" nie pomagają lokalnym szpitalom, które zaczynają mieć problemy z "przepustowością", tak jak to ma miejsce w Krakowie.
Dyskusja: