Szpitalny Oddział Ratunkowy w Wadowicach będzie chwilowo zamknięty, a pracownicy przebywający na oddziale odizolowani.
Wstrzymano też przyjęcia, a pacjenci w nagłych przypadkach będą kierowani do innych szpitali. w Oświęcimiu i Suchej Beskidzkiej.
Jak długo? To zależy od rozwoju wypadków w najbliższych godzinach.
Jak się dowiadujemy, na oddziale przyjęto w poniedziałek (30.03) mężczyznę, u którego stwierdzono zapalenie płuc. Wstępna diagnoza wykazała u niego podejrzenie obecności koronawirusa.
Pacjent przebywa teraz w izolacji. Pobrano od niego badania i teraz czekamy na wyniki. Jednocześnie na całym oddziale zastosowano procedurę bezpieczeństwa na wypadek, gdyby wynik badania okazał się pozytywny. Zamknięcie SOR ma zabezpieczyć przed ewentualnym zakażeniem innych pracowników i pacjentów szpitala - przekazała nam wicestarosta Beata Smolec.
Procedura zakłada, że w przypadku potwierdzenia zakażenia u pacjenta osoby, które miały z nim kontakt, będą pod obserwacją. Jednocześnie cały oddział musi być odkażony.
Aby uniknąć takich sytuacji, kilka dni temu przed szpitalem rozłożono namiot ratowniczy strażaków, w którym do czasu diagnozy i przeprowadzenia badania mają przebywać pacjenci z podejrzeniem koronawirusa. Wiadomo jednak, że nie wszystkie przypadki z podejrzeniem da się od razu wychwycić. Na SOR trafiają bowiem pacjenci z interwencji ratowniczych z innymi chorobami i przypadłościami, u których początkowo nie podejrzewa się zakażenia.
Jak przekazała nam dyrektor szpitala Barbara Bulanowska, szpitalny oddział ratunkowy został odkażony, a w izolacji pozostaje kilkanaście osób, pracowników szpitala, którzy mieli kontakt bezpośredni lub pośredni z pacjentem.
Czekamy na wynik badania laboratoryjnego, od tego uzależnione są nasze dalsze kroki. Nasze działania to trochę takie dmuchanie na zimne, musimy kierować się bezpieczeństwem pacjentów i pracowników - dodaje Barbara Bulanowska.
Obecnie w Małopolsce zakażenie koronawirusem zostało potwierdzone u 174 osób.
AKTUALIZACJA: SOR w Wadowicach został otwarty. Badania wykazały, że chory mężczyzna nie miał koronawirusa.
Dyskusja: