WADOWICE - W poniedziałek (23.09) niemiła niespodzianka spotkała osoby, które chciały pobrać krew lub wykonać inne badania w przyszpitalnym laboratorium.
Przyszedłem dziś rano pobrać krew i mówią, że... strajk. Kierują na SOR tylko nagłe przypadki - poinformował portal Wadowice24.pl jeden z pacjentów.
Problem dotyczy badań, które pacjenci chcą wykonać poza zleceniem lekarzy miejscowego ZZOZ. Odpłatne badania nie są tutaj w poniedziałek wykonywane.
Jak informuje sam szpital, nie ma żadnego strajku, jest tylko "absencja pracowników". Nie ma po prostu w tym dniu komu wykonywać pracy w laboratorium przychodni rejonowej przy ulicy Karmelickiej.
Wszystkie badania pilne, jak i te dotyczące dzieci są zabezpieczone i wykonywane. Mamy absencję pracowników i nie wiemy, jak długo ta sytuacja potrwa. Mamy nadzieję, że jutro, pojutrze sytuacja wróci do normy - powiedziała nam Beata Szafraniec dyrektor ZZOZ w Wadowicach, która zaapelowała, by nie wywoływać paniki.
W poniedziałek do pracy w laboratorium w Wadowicach nie przyszło sześć osób, które wzięły urlop na żądanie.
Jak dodała pani dyrektor, ich nieobecność może mieć związek z ogólnopolskim protestem laborantów i techników, którzy chcą zwrócić uwagę na to, że mało zarabiają.
Jednakże informacji o proteście, czy strajku w budynku przychodni nie ma, stąd pacjenci są nieco zdezorientowani.
Na braki pracownicze już od dłuższego czasu cierpią wszystkie lecznice w kraju. Nie inaczej jest w Wadowicach. Niedawno pisaliśmy o fatalnym wyniku konkursu na stanowiska w przychodniach i oddziałach na Karmelickiej. Na kilkanaście ofert zgłosił się tylko jeden chętny.
Tymczasem w odpowiedzi na te informacje 11 września ZZOZ w Wadowicach zapewnił nas, że "ciągłość świadczeń zdrowotnych nie zostanie przerwana w związku z tym, że nikt nie zgłosił się na oferowane stanowiska".
Dyskusja: