Nie ma nic gorszego w pracy sędziego, niż naprawianie błędów kolejnym błędem. Przez cały mecz Kalwarianki z Iskrą gospodarze mieli pretensje do arbitra o jego decyzje. Ale w końcówce to właśnie sędzia uratował im remis, nie dyktując karnego dla kleczan, do którego po spotkaniu przyznali się nawet kalwarianie.
Kto dawno nie śledził lokalnych rozgrywek i pojawił się na stadionie w Kleczy, mógł pomyśleć, że obie drużyny zamieniły się koszulkami. Piłkarze Beskidu wyglądali bowiem jak przestraszeni chłopcy, którzy nie mieli żadnych szans z kleczańską maszyną. Katami andrychowian zostali byli piłkarze tego klubu.
Takiej kariery jak jego brat nie zrobił, ale dla Iskry znaczy więcej niż Marcin Wasilewski dla Leicester. Paweł Wasilewski strzelił piękną bramkę z wolnego, a później dorzucił jeszcze jednego gola, zostając bohaterem Kleczy. Na Skawie tym razem nudy, największe zaciekawienie budzili... kibice Zagórzanki.