W poniedziałek (28.11) MKS Kalwarianka miała wybrać nowe władze, ale do wyborów nie doszło, bo w odpowiednim czasie nie zebrała się komisja rewizyjna i z przyczyn formalnych walne zgromadzenie trzeba było przenieść na 12 grudnia.
Kalwarianka czeka na nowy zarząd i nowego prezesa. Obecnemu szefowi miejskiego klubu kończy się kadencja, Wojciech Madej zapowiedział już, że rezygnuje i nie będzie ubiegał się o kolejną kadencję. Problem w tym, że na horyzoncie brakuje następcy, nie ma nawet chętnych do udziału w zarządzie.
Kalwarianka piłką nożną stoi, a tutaj ostatnio kibice musieli przejść przez trudy okres niepowodzeń swojej drużyny, która obecnie dołuje w lidze okręgowej. Bywało lepiej.
Za kadencji Wojciecha Madeja Kalwarianka w 2013 roku awansowała do IV ligi, udało się zbudować silną drużynę, opartą na doświadczonych zawodnikach głównie z krakowskich klubów, prezes zatrudnił jednego z lepszych trenerów Krzysztofa Hajduka. Panowie stworzyli mocny duet co zaowocowało długo oczekiwanym awansem do IV ligi – ocenia Tomasz Baluś z NaszaKalwaria.pl.
Gdy były wyniki sportowe, kibice oklaskiwali prezesa, ale jak to w sporcie, gdy pojawiły się trudności, Madej stał się wrogiem numer jeden.
Wszystkich kibiców zaskoczyła decyzja prezesa Madeja o zwolnieniu trenera Krzysztofa Hajduka na kolejkę przed zakończeniem rundy jesiennej w listopadzie 2014 roku, przez większość kibiców była to błędna decyzja i od tego momentu Kalwarianka pod wodzą kolejnych trenerów obniżyła swoje loty, by ostatecznie spaść do okręgówki – opisuje sytuację w Kalwarii Tomasz Baluś.
Wojciech Madej wydaje się być już znudzony dalszym prowadzeniem klubu. Nie ma łatwo. Gdy w klubie wali się wszystko, prezes zostaje sam na sam z problemami. Jest jeszcze gorzej, bo tnie ma komu przejąć po nim schedy. Podobne trudności przeżywały kilka lat temu Skawa Wadowice, czy Beskid Andrychów.
Prezes miejskiego klubu to u nas na lokalnych boiskach tak naprawdę facet, na którego ciska się gromy za wszystkie niepowodzenia. Gdy odpada prestiż i uznanie kibiców, a pieniędzy z tego nie ma żadnych (są to funkcje społeczne) prezesowanie staje się uciążliwym i niemiłym zajęciem. Trudno się więc dziwić, że ludzie wcale nie garną się do tej roboty. Czasami lepiej odpuścić.
Dyskusja: