Początek spotkania w ogóle nie wskazywał na to, że zamykająca trzecioligową tabelę Skawa ma szansę na równorzędną walkę z siódmym MKS Gorlice, który po sześciu kolejkach miał na koncie trzy zwycięstwa oraz trzy porażki.
W inauguracyjnej kwarcie goście zyskali 11 punktową przewagę, ale w kolejnej odsłonie mecz wadowiczanie odrobili straty z nawiązką i na przerwę to oni schodzili z pięcioma punktami przewagi. Kibice obecni na trybunach hali w czwórce przeżywali podczas tego spotkania prawdziwą huśtawkę nastrojów, bo w trzeciej kwarcie znowu górą byli gorliczanie, wygrywając 20:12 i obejmują trzypunktowe prowadzenie w meczu.
O ostatecznym rezultacie miała zatem zadecydować ostatnia odsłona meczu. W niej ponownie inicjatywę przejęli wadowiczanie, którzy na półtorej minuty przed końcem meczu prowadzili 67:60.
W koszykówce taką przewagę można roztrwonić nawet w minutę, ale w końcówce meczu broni się jej sprytem cwaniactwem i wszelkimi możliwymi sposobami. I właśnie boiskowego cwaniactwa zabrakło naszym koszykarzom. Goście trafili trójkę, później otrzymali rzuty wolne i z 7-punktowego prowadzenia nie zostało nic.
Jakby tego było mało, Skawa nie potrafiła w końcówce trafić do kosza i w dziecinny sposób gubiła piłki, co skrzętnie wykorzystali gorliczanie, wygrywając ostatnie 90 sekund meczu 12:1, i całe spotkanie 72:68.
Moglibyśmy się tłumaczyć, że to brak szczęścia, ale ja uważam, że szczęście nie ma tutaj nic do rzeczy. Po prostu brakuje nam umiejętności, spokoju i pomysłu, jak rozegrać końcówkę meczu. Podobnie było w meczu z Cracovią, gdzie także przegraliśmy w samej końcówce. Nie ma co jednak szukać winnych, myślę że odpowiedzialność za tą porażkę musi wziąć cała drużyna razem ze mną, bo ja też popełniłem w tej końcówce błędy, nie wykorzystując chociażby czasów. Myślę, że ten mecz, choć przegrany, przyniesie wiele pozytywnych korzyści w przyszłości, bo będziemy w kolejnych meczach wiedzieć, jak rozgrywać takie końcówki – wyznaje trener Skawy Piotr Kunowski.
W zespole Skawy najlepiej punktującym był tym razem... Marcin Sulikowski, który zdobył 18 punktów. W sezonach 2012/2013 oraz 2013/2014 Sulikowski był liderem zespołu, świetnie rozgrywając piłkę i popisując się celnymi rzutami za trzy punkty. W poprzednim sezonie jednak zawiesił swoją przygodę z koszykówką, m.in. przez problemy zdrowotne, ale jak widać zatęsknił za tym sportem i powrócił do zespołu Skawy.
Marcin ma jeszcze spore braki, bo trenuje z nami od niedawna. Ma jednak ten spokój pod koszem rywali i jest doskonałym przykładem na to, że w tej lidze można wrócić po dłuższej przerwie i od razu być najlepszym rzucającym w zespole – dodaje Piotr Kunowski.
Skawa Wadowice 68 : 72 (12:2, 29:13, 12:20, 15:16) MKS Gorlice
Skawa: Płonka (16), Wróbel (15), Pabich (4), Jochymek (7), Skrok (8), Sulikowski (18), Słonina (0), Tabaka (0).
Dyskusja: