PIĄTEK: JELENI WIĘCEJ NIŻ LUDZI W BOŻE CIAŁO
Zwykle każdy wyjazd wiąże się z zapakowaniem ogromnej ilości rzeczy, pompki, klucze, plecaki, kaski... lista jest naprawdę długa, a miejsca w aucie ubywa w zastraszającym tempie. To ważne by o niczym nie zapomnieć, w końcu jedziemy się ścigać! Jest wieczór, ruszamy w drogę! Rowery na dachu stawiają taki opór, że rozpędzenie się do 110km/h można śledzić z kalendarzem w ręku.
Po niespełna pięciu godzinach jazdy mijamy Jelenią Górę. Jeśli ktoś kiedykolwiek zastanawiał się skąd taka nazwa, to już wyjaśniam. Na 35 kilometrowym odcinku drogi, jadąc nocą, było nam dane zobaczyć więcej jeleniowatych niż ludzi w Boże Ciało na procesji w Kalwarii Zebrzydowskiej. Istne szaleństwo!
Do pensjonatu "Pasja" w Świeradowie Zdroju docieramy o trzeciej nad ranem, gdzie Wojtek czeka już na nas od kilku dni, Marciniasz (Marcin Smaza) budzi go czułymi słówkami, a Ela śmiechem, pozostałych endurowych "kuracjuszy". Ta podróż nas wyczerpała, padamy jak muchy!
SOBOTA: UWIERZ W DUCHA
Dzień wita nas piękną pogodą. Zbieramy się powoli by objechać odcinki, to ważne by zapoznać się z nimi choć trochę. Mimo iż godzina była wczesna, to upał powoli dawał się we znaki. Możliwość skorzystania z wyciągu okazała się więc zbawienna. Przyspieszyło nam to dotarcie na dwa pierwsze OSy, które znajdowały się w okolicy Stogu Izerskiego i oszczędziło siły.
Na dwa kolejne usytuowane na Sępiej Górze udało się dotrzeć autem. Mocno dyskusyjna okazała się charakterystyka przygotowanych tras, jednak w ściganiu to nie zawodnicy decydują o tym po czym będą jeździć, wiec przyjęliśmy na klatę to co zastaliśmy i skupiliśmy się na tym, by przeanalizować je jak najlepiej.
Początek 1OS'u wyglądał dość niewinnie, wąska ścieżka wśród borówek zachęcała do puszczenia hamulców, by już po chwili zaskoczyć kilkoma progami ze zwalonych drzew. Następnie droga wiodła dość długim odcinkiem wśród kamieni w pełnej skali gradacji, gdzie bardziej niż technika, liczyła się mocna psychika. Druga część tego os'u to gładki singiel track, który do reszty wysysał z człowieka życie. 2 OS chyba najbardziej „ędurowy" spośród wszystkich. Na wstępie istny rock garden, na którym dobór odpowiedniej linii pozwalał na utrzymanie przyzwoitego tempa, kończył się on tuż po przecięciu drogi i przechodził w leśną ścieżkę.
Tutaj można było wykazać się odrobiną kondycji, by po chwili dotrzeć do niezwykle szybkiej końcówki gdzie rozwijało się ogromną prędkość. Samo poprowadzenie dwóch OS'ów, 3 i 4 na jednej linii to już dość nietypowe jak na tego rodzaju imprezę podejście. Drugim zaskakującym elementem był fakt poruszania się po terenie, na którym jeszcze dzień wcześniej trwała zwózka drewna.
Odcinek witał zawodników "schodami" terenowymi, na których Marciniasz tego dnia znalazł skrót i przysłowiowe "pisiont groszy". Dalsza część wiodła kilkoma lekkimi zakrętami najeżonymi kamieniami. Następnie trzeba było przygotować się na walkę o życie, która trwała do pierwszego mostku przed drogę. Dół okazał się być równie szybki co niebezpieczny, ale dawał o wiele większą frajdę z jazdy.
Powrót z objazdu zakończył się w burzy, którą zwiastował popołudniowy duszny upał. Tuż po przybyciu do pokoju postanowiliśmy specjalnie dla Eli wprowadzić małą aranżację wnętrza, by poczuła się swojsko, przerobienie łóżka na szafę chyba przypadło jej do gustu. Następnie pozostało nam już tylko zrelaksować się przy filmie „uwierz w ducha" i porządnie wyspać przed niedzielnymi zmaganiami.
NIEDZIELA: CO TEŻ CI LUDZIE MAJĄ W GŁOWIE?
Rozpoczęcie zawodów zaplanowano na godzinę 9:00 pod dolną stacją wyciągu. Niech nie zmyli was lokalizacja startu. Enduro jest dyscypliną, w której całość trasy składającej się z odcinków dojazdowych oraz tych najważniejszych - odcinków specjalnych, na których mierzony jest czas, zawodnicy muszą pokonać o własnych siłach. Czy to jadąc czy też pchając rowery.
My postanowiliśmy dotrzeć na OS'1 częściowo pieszo i udaliśmy się na szczyt stokiem narciarskim. Ludzie jadący gondolą w górę z niedowierzaniem spoglądali w dół i zastanawiali się co też Ci ludzie mają w głowie, że postanowili iść zamiast skorzystać z wygodnego wyciągu. Taki sport!
Na OS'1 jako pierwszy spośród zawodników Born2Bike ruszył Wojciech Czermak. Wystartował w połowie stawki co okazało się błędem taktycznym. Wojtek musiał wyprzedzić aż siedmiu zawodników, co skutecznie go spowolniło i przyczyniło się do niebezpiecznej wywrotki.
Ela Figura uzyskała już na samym początku tak znaczną przewagę nad konkurentkami, że zwycięstwo było już niemal pewne, wystarczyło się tylko pilnować by nie popełnić żadnego błędu. Ja i Marciniasz wylądowaliśmy w okolicy pierwszej dziesiątki co wymagało od nas sporego poświęcenia, ale dawało nadzieję na całkiem niezły wynik.
OS'2 przebyliśmy niemal bez komplikacji, moja jedna krótka wizyta poza trasą szczęśliwie nie zakończyła się wywrotką. Udało się wykręcić bardzo dobre czasy! Przebieg ostatnich dwóch odcinków był dla nas dość dramatyczny. Ela na 3 OS'ie złapała kija w koło, co kosztowało ją kilkanaście cennych sekund. Wgnioty na obręczy Wojtka zionęły czernią. Takie uszkodzenia nie wróżyły niczego dobrego.
Zmęczenie dawało się mocno we znaki. Wszystko to wprowadziło nerwową atmosferę przed ostatnim przejazdem. Jak się jednak okazało los uśmiechnął się do nas ponownie! Wojtek wykręcił rewelacyjny czas zapewniając sobie tym samym trzecie miejsce na podium. Ela utrzymała sporą przewagę i już mogła cieszyć się z tytułu mistrzyni Polski.
Marciniasz po dramatycznej końcówce na kapciu dotarł do mety na 9 miejscu, a ja pomimo starcia z drzewem uplasowałem się na całkiem niezłej 7 pozycji. Po ciężkiej walce i szczęśliwym ukończeniu zawodów, grzecznie spakowaliśmy nasze rzeczy i udaliśmy się na dekorację zwycięzców.
Czekał nas jeszcze długi powrót do domu przez krainę Jeleni, która urzekła nas swym pięknem. Tak w telegraficznym skrócie minął nam weekend pod znakiem pierwszych mistrzostw Polski w rowerowym Enduro. Ekipa Born2Bike dziękuje wszystkim za wspaniałą imprezę i miłą atmosferę, a naszym sponsorom za wsparcie!
POST SCRIPTUM...
Nie byłbym sobą, gdybym nie wspomniał o kilku zabawnych faktach bo nie samym enduro człowiek żyje! Marcin wypił w niedziele 7 napojów energetycznych i zaczął śpiewać piosenki. Mamo Marcina - trzeba obciąć kieszonkowe. Wojtek cały tydzień próbował zagadać do kelnerki w pizzeri i uzyskać odpowiedź na nurtujące go pytanie! Nie udało się. Miłość choć platoniczna pozostanie w sercu!
Ela odkąd wróciła do domu śpi w szafie, a zdjęcia robi tylko panoramiczne, po prostu najlepiej na nich wychodzi.
Od momentu wypicia kawy na stacji benzynowej nie opuszczała mnie magia! Ja wypiłem, a Panu zza lady podniosło się ciśnienie. W drodze powrotnej jadąc przez Tychy, znalazłem się w Chrzanowie. A Patrick Swayze w tytułowej roli ducha wzruszył nas wszystkich do łez!
PAWEŁ BROŻEK
Wyniki ekipy Born2bike Kalwaria podczas Mistrzostw Polski w Enduro MTB w Świerardowie Zdroju:
- Ela Figura – Mistrzostwo Polski
- Wojciech Czermak – 3 miejsce
- Paweł Brożek – 7 miejsce w kategorii Elita
- Marcin Smaza – 9 miejsce w kategorii Elita
Tydzień wcześniej ekipa Born2bike wystartowała z kolei w Pucharze Polski Downhill w Siennej i także przywiozła kilka medali. Oto wyniki:
- Wojciech Czermak – zwycięstwo w kategorii Elita
- Witek Kania – 2 miejsce w kategorii Hardtail
- Ela Figura – 3 miejsce w kategorii kobiet
- Stanisław Kruk – 6 miejsce w kategorii Maters
https://www.wadowice24.pl/nowe/sport/2149-nie-samymi-zawodami-czlowiek-zyje-czyli-tak-zdobywa-sie-medale-mistrzostw-polski.html#sigProGalleria12af54134b
Dyskusja: