Zbigniew Jurczak przed wyborami samorządowymi niczym cesarz Konstantyn przed bitwą na moście Mulwijskim „zobaczył krzyż" i wie już, jak lewica może wygrać te wybory. Jego zdaniem tylko zgoda i zjednoczenie trzech kandydatów przeciw Ewie Filipiak może dać im zwycięstwo.
Dla dewocyjnej wiary, zmiana wydaje się tak niemożliwa, jak zbawienie albo zmartwychwstanie. Wszak przy cementowaniu tej opoki i bastionu żwawo przez lata pracowali sutannowi na czele z byłym proboszczem. Gonią teraz i agitują, perfidnie wykorzystując autorytet Kościoła za utrzymaniem dotychczasowego reżimu- skarży się kandydat SLD na swoim blogu internetowym.
Zbigniew Jurczak przyznał niedawno w przypływie szczerości, że miał misję i próbował negocjować pomiędzy Mateuszem Klinowskim i Jackiem Jończykiem, by wszyscy razem połączyli siły w wojnie przeciw Filipiak. Niestety, nie wiedzieć czemu, nie potrafił ich „dogadać".
Po debacie kandydatów, w której wygrał Mateusz Klinowski, Zbigniew Jurczak nie daje za wygraną i nadal wzywa do zgody.
Debata trzech kontrkandydatów mimo moich starań dowiodła, że Klinowski gryzie Jończyka. Portal Płaszczycy tak to wychwalił, jakby Klinowski robił za Kotarbę przeciw Jończykowi. A tak zabiegałem o wspólny front przeciw magistrackiej sitwie. Mimo wieku, co mi nawet Mateusz wytknął, nabiegałem się od jednego do drugiego, ale bez skutku. Dlatego kolejny raz apeluję. Zgoda buduje, niezgoda rujnuje. Gdyby nawet kontrkandydatem był ktokolwiek z parzystokopytnych, należy głosować przeciwko Filipiak i jej ekipie - radzi kandydat SLD.
Swoją drogą, dlaczego pomysłów siwej głowy wadowickiej lewicy nie chcą dziś słuchać dwaj młodsi koledzy, to też dla nas wielka zagadka.
Na zdrowy przecież rozum taka zjednoczona, nowoczesna lewica "Nad Skawą" przeciw patriotyczno-solidarnościowemu „ciemnogrodowi z Wadowic" mogłaby więcej. Pożyjemy, zobaczymy, komu tak naprawdę po 16 listopada przyjedzie klęczeć na grochu.
Dyskusja: