Stara zasada mówi, że jeśli masz za dużo pieniędzy z danin i nie potrafisz ich wydać, to czas zastanowić, czy nie obniżyć podatków. Te niewykorzystane pieniądze nie należą do polityków, ale do obywateli, bo ta kasa zbierana jest z ich podatków.
Z taką sytuacją mamy do czynienia w tym roku w Wadowicach. Gmina ma historyczną nadwyżkę. Miasto pod rządami burmistrza Klinowskiego nie potrafiło wydać aż 7,5 mln złotych. Nie potrafiło, bo inwestycje się nie udają, przetargi nie wychodzą, a więc pieniądze zostają w budżecie na kolejny rok. Dla porównania żadna inna gmina w okolicy nie kończy roku z taką furą niewykorzystanych pieniędzy.
W tych okolicznościach wyciąganie jeszcze wyższych podatków z kieszeni mieszkańców to już czysta przesada. Po co Wadowicom więcej pieniędzy, skoro burmistrz i radni nie potrafią wykorzystać nawet tego, co zalega na koncie miasta? Niestety w wadowickim samorządzie nikomu do głowy nie przyszło, że podatki można obniżać.
Jakby tego było mało, w środę (29.11) na sesji Rady Miejskiej radni przegłosowali uchwałę zaproponowaną przez burmistrza Mateusza Klinowskiego i skarbnik Bożenę Flasz o zwiększeniu danin. Od nowego roku mieszkańcy gminy zapłacą większe podatki od nieruchomości.
Burmistrz i radni chcą ściągnąć dodatkowe pieniądze m.in. na - jak to nazwano - "rekordowe inwestycji". Rozumiemy panikę administracji Klinowskiego. W ostatnim roku kadencji chcą może "coś zrobić", bo przecież za chwile wybory, a tutaj "nic się nie dzieje". Szkoda tylko, że znowu zapłacą mieszkańcy.
Nie wszyscy radni poparli podwyżkę.
Uważam, że podwyżki w tej sytuacji są niepotrzebne - mówi nam radna Małgorzata Brańka, która w głosowaniu była w mniejszości.
}} PODATKI OD NIERUCHOMOŚCI PO PODWYŻCE BURMISTRZA
}} A tymczasem w budżecie jest aż 7,5 mln zł niewydanych pieniędzy
Dyskusja: