Burmistrz Wadowic Mateusz Klinowski (39 l.) w rozmowie z Portalem Samorządowym przyznaje, że ma problem ze znalezieniem wykwalifikowanej kadry do pracy w gminie. Według burmistrza Wadowic, jest źle i to się z czasem będzie odbijać na jakości samorządów.
Jego zdaniem, złe są całe procedury dotyczące zatrudniania w samorządach. Są przeregulowane, niepotrzebne jest tak wiele sztywno określonych stanowisk, wręcz cała siatka. To wszystko jeszcze komplikuje sprawę zatrudniania ludzi na stanowiskach w urzędzie.
Narzeka na pracowników, którzy przychodzą do niego pracować. Szczególnie podpadło mu jedno całe pokolenie, u którego zauważył „problem z jakością".
Pytanie, czy to jest pracownik, który naprawdę chce pracować i się rozwijać... Tu mamy problem millenialsów: młode pokolenie ma bardzo duże wymagania, a mało angażuje się w pracę. Tu jest kłopot, bo oni chcą nieźle zarobić, ale o 15 iść do domu - bez względu na to, co by się w urzędzie nie działo. Trudno nawet wyszkolić fajnych pracowników, bo ci pracownicy nie chcą się szkolić. Chcą mieć spokój – stwierdził w rozmowie z PortalSamorzadowy.pl Mateusz Klinowski (39 l.).
Kim są millenialsi, którym nie chce się pracować? To głównie dzisiejsi trzydziestolatkowie, czyli dzieci przełomu i sprzeczności. Inaczej nazywane przez socjologów pokoleniem Y, to osoby urodzone między 1980 a 1994 lub jak kto woli między 1980 a 2000 rokiem.
Co ciekawe, w Urzędzie Miasta burmistrz Wadowic już na początku swojej kadencji zatrudnił kilku pracowników z tego pokolenia. Wśród nich jest m.in. wiceburmistrz Ewa Całus z Kluczborka. Czyżby aż tak źle oceniał również jej pracę?
Dyskusja: