STATUT GMINY DO ZMIANY
Wadowice prawdopodobnie na jednej z najbliższych sesji zmienią statut gminy. Pracują nad tym radni w komisjach. Projekt zmian napisał burmistrz Mateusz Klinowski, ale jego pomysły rozmijały się z oczekiwaniami radnych. Kilka zapisów niemal wprost ograniczało dotychczasowe przywileje radnych. Bez wnikania w szczegóły można powiedzieć, że poprawki burmistrza zmierzały do graniczenia demokracji w samorządzie.
Klinowski chciał dać większe uprawnienia przewodniczącemu rady, dziś jest nim Robert Malik współpracujący z Klinowskim, który miałby sterować nie tylko prowadzeniem pracami rady, ale również miałby kompetencje szybszego zwoływania sesji na potrzeby burmistrza, ograniczania czasu wystąpień radnych oraz "rugowania" niepokornych mieszkańców i dziennikarzy z sali obrad.
Poprawki Klinowskiego na kolejnych posiedzeniach komisji statutowej, którą prowadzi Maria Zadora, są "wygładzane" przez radnych. Co z tego wyniknie ostatecznie, dowiemy się dopiero, gdy końcowy projekt trafi pod obrady Rady Miasta.
DAĆ MIESZKAŃCOM NA SESJACH "PRAWO DO KRYTYKI"
W poniedziałek (10.04) stała się jednak rzecz niespodziewana. Obradująca w urzędzie komisja statutowa dopuściła do głosu mieszkańców. Robiła to już wcześniej. Ale właśnie w poniedziałek (10.04) bloger Zbigniew Targosz zaproponował, by do statutu wpisać przywilej dla mieszkańców zabierania głosu na sesjach Rady Miasta.
Takie praktyki stosowane są w niektórych samorządach, między innymi w sąsiedniej Kalwarii Zebrzydowskiej.
Komisja statutowa na mój wniosek wprowadziła do projektu statutu prawo mieszkańca do zabrania głosu na komisjach Rady Miejskiej. Uczyniła to wbrew projektowi i nawoływaniom burmistrza Klinowskiego, który nie chciał zapisać tego prawa mieszkańców w statucie gminy. Równocześnie komisja statutowa przychyliła się do mojego wniosku i wykreśliła z projektu statutu gminy Wadowice absurdalny i niezgodny z prawem zapis nakazujący mieszkańcom chcącym rejestrować obrady sesji i komisji Rady Miasta, wnioskowanie o to do przewodniczącego Rady Miejskiej. Czas by Klinowski i Malik uświadomili sobie, że mieszkańcy nie potrzebują ich zgody by mogli przyjść na sesję i zarejestrować jej przebieg - napisał na Facebooku Zbigniew Targosz.
Jeśli jednak pomysł blogera przejdzie, do głosu na sesjach zostaną dopuszczeni mieszkańcy, w tym ci, którzy niekoniecznie będą "lukrować" burmistrzowi.
Szkoda, że to prawo do zabrania głosu przez mieszkańców na sesji sprowadzi się do prywatnych kampanii politycznych i cyrku kilku osób - napisał blogerowi pod postem na Facebooku jeden z internautów..
"TYLKO APLAUZ I ZAAKCEPTOWANIE"
Głos mieszkańców na sesjach jest powszechnie określany w samorządach jako tzw. "prawo do krytyki". Nie można bowiem być naiwnym i trzeba sobie powiedzieć wprost, że z prawa do zabierania głosu na sesjach korzystają w samorządach mieszkańcy, którym coś się nie podoba w gminie i chcą wyrazić swój sprzeciw wobec działań lokalnej władzy.
A władza, jak to władza krytyki boi się jak ognia. Oficjalna propaganda wadowickiego ratusza sprawy gminne przedstawia jedynie w pozytywnym świetle. Sam Klinowski jest wyjątkowo uczulony na krytykę, a każdego kto śmie go krytykować próbuje publicznie przedstawić w gorszym świetle i poniżać.
Jak się dowiadujemy, burmistrz Kinowski wraz ze swoim krakowskim zaciągiem prawników już pracują nad tym, by obalić poprawki Targosza. Ich filozofia działania sprowadza się do słynnej kwestii uczestnika Rejsu w filmie Marka Piwowskiego, czyli:
Z punktu widzenia, mając na uwadze, że krytyka może być... tak musimy zrobić, by tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie.
Dyskusja: