Organizują się na Facebooku i liczą na wsparcie mieszkańców. Młodzi ludzie z Fundacji Życie i Rodzina zwołują na wtorek, 17 stycznia pikietę na wadowickim rynku. Chcą protestować w obronie "życia nienarodzonego od poczęcia".
Na rynku zamierzają protestować w godz. od 15. do 16.30. O tej porze wiele osób kończy pracę, w tym urzędnicy wadowickiego ratusza, którzy tak ochoczo na wezwanie burmistrza niedawno poparli "czarny protest kobiet" przeciwko zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej.
Pikiecie organizowanej przez obrońców życia towarzyszą transparenty, które wywołują różne emocje. Są na nich między innymi drastyczne zdjęcia płodów, które poddano aborcji. W ten sposób organizatorzy chcą wzbudzić refleksję wśród mieszkańców i pokazać, że płód to też życie.
Miesiąc tu podczas podobnej pikiety uczestników próbowano przepędzić z wadowickiego rynku. W internecie pojawiły się informacje, że za szykanami wobec pakietujących stali przedstawiciele wadowickiego ratusz.
W Dzień Św. Mikołaja, punktualnie o godzinie 14.00 na wadowickim rynku rozpoczęliśmy pikietę w obronie życia. Chwilę po rozłożeniu plakatu i megafonu podszedł do nas patrol policji. Powiadomiono nas o otrzymaniu zgłoszenia, że jeden z uczestników pikiety posiada na ramieniu „nielegalny symbol". Tym symbolem okazał się miecz koronacyjny królów polskich – Szczerbiec, którego na swojej opasce miał przedstawiciel lokalnej MW. Policjanci, po wyjaśnieniu sprawy, odeszli. Następnie przybyło dwóch strażników miejskich, którzy wypytywali o pozwolenia na pikietę antyaborcyjną oraz spisali dane organizatora. Po kilku kolejnych minutach przyszło dwóch policjantów, a po chwili pojawili się następni, którzy wylegitymowali oraz spisali wszystkich uczestników pikiety. W trakcie tych czynności podszedł starszy pan, który chwycił za baner i powiedział, że jest z nami i że jego też również muszą spisać. Po odejściu policji pan podziękował nam za to, co robimy i odszedł - relacjonuje na www.zycierodzina.pl Marcin Strzałkowski, uczestnik demonstracji.
Czy tym razem znów będzie gorąco? Faktem jest, że lewacka propaganda w mieście odmawia innym ludziom prawa do demonstrowania swoich poglądów. Skoro jednak w Wadowicach mógł się odbyć "czarny protest kobiet", które w dużej części opowiadały się za aborcją, to dlaczego ludzie myślący inaczej nie mieliby prawa demonstrować również w tym miejscu?
Dyskusja: