Mateusz Klinowski to nadal burmistrz z zarzutami prokuratorskimi. Sąd Rejonowy w Wadowicach nie ogłosił w piątek (14.10) wyroku w jego głośnej sprawie zatajenia w oświadczeniach majątkowych pożyczki od znanego profesora Uniwersytetu Jagielońskiego. Dziś miał zapaść wyrok, ale prokuratura złożyła dodatkowe wnioski dowodowe i sąd postanowił je uwzględnić. Kolejną rozprawę wyznaczono na na 1 grudnia. Tak więc burmistrz będzie musiał jeszcze uzbroić się w cierpliwość i żyć w niepewności z prokuratorskim oskarżeniem.
Przypomnijmy. Mateusz Klinowski jest pierwszym burmistrzem Wadowic, który zasiada na ławie oskarżonych podczas pełnienia funkcji jako podejrzany o popełnienie przestępstwa ściganego z oskarżenia publicznego. Prokuratura oskarża go o to, że dwukrotnie złożył fałszywe oświadczenie majątkowe, nie wpisując w nich pożyczki 100 tysięcy złotych, którą uzyskał od profesora UJ. Pieniądze, które dostał od swojego przełożonego, posłużyły mu swego czasu na zakup mieszkania w Krakowie.
Sprawa dotyczy oświadczeń majątkowych, które Klinowski składał jako radny za 2010 i 2011 rok. Prokuratura wskazuje, że Klinowski był zobowiązany do wpisania w oświadczeniach swojego zobowiązania pieniężnego, a tego nie uczynił pomimo wyraźnej instrukcji jaka widniała w dokumencie.
Burmistrz Wadowic do przestępstwa się nie przyznaje i twierdzi, że jest niewinny. Podczas rozprawy oskarżony tłumaczył, że pierwsze z oświadczeń, w którym nie było pożyczki, wypełniał, gdy został radnym. Było to w Biurze Rady Miasta w urzędzie, w obecności pracownic tego biura i to od tych uzyskał poradę, jak wypełnić dokument.
Nie przywiązywałem do tego żadnej wagi, oświadczenie wypełniałem na czuja (oryginalne stwierdzenie) - mówił przed sądem Mateusz Klinowski. Wcześniej informował sędzię prowadzącą rozprawę, że posiada wykształcenie wyższe i jest prawnikiem, wykładowcą na uniwersytecie.
Klinowski stwierdził też, że gdy został radnym nie czytał poradników i instrukcji dotyczących wypełniania oświadczeń majątkowych. Burmistrz dodał, że "panie w biurze" poinformowały go, że "inni radni" nie wpisują pożyczek do oświadczeń.
Na pytanie prokuratury, czy rozumie treść pouczenia z formularza, w którym jest mowa o wpisaniu wszystkich zobowiązań powyżej 10 tysięcy złotych, odparł, że... "jest ono dla niego jasne".
Prokuratura badając przypadek Klinowskiego wzięła pod uwagę fakt, iż jest doktorem prawa, a więc nie może się tłumaczyć, że nie rozumiał przepisów, tym bardziej, że wzór oświadczenia zawierał pouczenia i podstawę prawną.
Dyskusja: